Archiwum Polityki

Ręce precz od członka

Malowanie w miejscach publicznych to chuligaństwo, ale obywatele, którzy w żaden sposób nie mogą się powstrzymać, powinni przynajmniej uważać, co komu domalowują. Prawda jest taka, że wykonanie przez nich bazgrołu trwa kilkanaście sekund, natomiast ustalanie, o co w nim chodzi i co bazgrający chciał przez to powiedzieć, wymaga często żmudnego wysiłku wielu urzędników i instytucji państwowych. Co gorsza, wysiłek ten nie zawsze przynosi zadowalające wyniki.

Niedawno opolski wicemarszałek, należący do Mniejszości Niemieckiej, zgłosił na policję, że ktoś na zdjęciu widniejącym na jego billboardzie wyborczym domalował mu wąsik à la Hitler oraz dwie swastyki. Zdaniem wicemarszałka, doszło w ten sposób do naruszenia zakazu propagowania faszyzmu, a także chamskiej próby zasugerowania, że on sam ten faszyzm propaguje.

Sprawę wzięła pod lupę prokuratura w Strzelcach Opolskich, która po dwóch miesiącach intensywnego śledztwa umorzyła ją ze względu na „brak ustawowych znamion czynu zabronionego”. Prokuratorzy uznali bowiem, że umieszczenie faszystowskich symboli nie oznacza jeszcze propagowania faszyzmu. Zdaniem szefa prokuratury w Strzelcach Opolskich, prowadzący sprawę „przyjął, że celem było zniszczenie baneru, a nie propagowanie ustroju faszystowskiego”. Również poproszony o opinię historyk Holocaustu z Państwowego Muzeum na Majdanku stwierdził, że do propagowania faszyzmu nie doszło, a sprawcy zależało jedynie na „chamskiej stygmatyzacji członka Mniejszości Niemieckiej”.

Inaczej na sprawę spojrzała Prokuratura Okręgowa w Opolu, według której decyzja o umorzeniu została wydana niezasadnie. „Wydaliśmy polecenie podjęcia na nowo postępowania celem dokonania prawidłowej oceny karnej” – ujawniła „Gazecie Wyborczej” rzeczniczka tej placówki.

Nie wiadomo, kiedy prokuratura w Strzelcach Opolskich takiej oceny dokona i jakie będą jej efekty. Tak czy inaczej, wydaje się, że autor rysunku powinien za swój czyn odpowiedzieć, nawet jeśli nie propagował faszyzmu, a jedynie dokonywał „chamskiej stygmatyzacji członka”. Naszym zdaniem, tego rodzaju obsceniczne zabawy powinny być ostro ścigane przez prokuraturę, zwłaszcza jeśli uprawia się je w miejscu publicznym, na oczach dzieci i młodzieży szkolnej.

Polityka 04.2011 (2791) z dnia 21.01.2011; Felietony; s. 97
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną