Archiwum Polityki

Sędzia z telebimu

Przed piłkarskimi mistrzostwami Euro 2012 minister Krzysztof Kwiatkowski chce do polskiego wymiaru sprawiedliwości wprowadzić tzw. sądy odmiejscowione. Zatrzymanym pseudokibicom jeszcze na stadionie w trybie przyspieszonym sprawiedliwość wymierzy sędzia dyżurujący w sądzie. Ze stadionową izbą zatrzymań połączy się przez wideołącze. Oskarżonemu będzie towarzyszyć obrońca, a cudzoziemcowi także tłumacz.

Rozwiązanie ma przyspieszyć tempo i zmniejszyć koszty karania chuliganów, których policja nie będzie już dowozić do sądu. Minister uważa, że takie sądy podniosą bezpieczeństwo imprez masowych. Sędziowie i prokuratorzy nie kryją jednak sceptycyzmu. Stadionowi chuligani często są pod wpływem alkoholu czy narkotyków. I tak nie wolno ich przesłuchiwać i sądzić, zanim nie wytrzeźwieją. Czy sędzia z telebimu w dostatecznie pewny sposób będzie mógł potwierdzić tożsamość sądzonej osoby i świadków, obejrzeć i ocenić wartość okazywanych dowodów (np. niebezpiecznych przedmiotów)? Pretekstem do odwołań stanie się kwestia jakości obrazu i dźwięku sądowych wideokonferencji.

Rozprawy poprzez wideołącze prowadzi się m.in. we Włoszech i USA, ale tam uzasadnia się je poważniejszymi argumentami niż zmniejszenie kosztów dowozu oskarżonych do sądu. Chodzi o wyeliminowanie możliwości ucieczki, odbicia lub zabójstwa przewożonej do sądu osoby bądź uniemożliwienie oskarżonym porozumiewania się ze sobą. I pewnie warto wprowadzić podobne rozwiązanie przy sądzeniu naszych najgroźniejszych przestępców. Ale resort sprawiedliwości chce tak sądzić stadionowych chuliganów. Dla wielu będzie to pierwszy w życiu kontakt z wysokim sądem. Nie staną jednak przed obliczem sędziego, tylko przed ekranem. Ich rozprawa będzie dla nich kolejnym odcinkiem serialu o sędzi Wesołowskiej.

(O chuliganach z Krakowa – s. 92)

Polityka 05.2011 (2792) z dnia 29.01.2011; Flesz. Kraj; s. 7
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną