Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Polityka i obyczaje

Minister Jacek Rostowski, który nieźle zna angielskie obyczaje polityczne, w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego”: „Sejmowe debaty są w Polsce łagodniejsze niż w brytyjskiej Izbie Gmin, za to w mediach mówi się u nas brutalniej niż w Anglii. Zarazem polscy politycy są bardziej obraźliwi. Ale to nie jest tak, jak ludzie myślą, że w Polsce jest jakaś straszna agresja”.

Posłowie obejrzeli w Sejmie film Antoniego Krauze „Czarny czwartek”, który zrobił na nich duże wrażenie. Największe chyba na Ryszardzie Terleckim (PiS): ogłosił, że jego klub nie weźmie udziału w debacie po pokazie, ponieważ prowadzi ją Jerzy Fedorowicz, reprezentujący PO, do tej partii należał prezydent, a ten „przyjmuje generała Jaruzelskiego, którego rola w wydarzeniach opisanych w filmie jest jasna”. „To był szok” – skomentował Fedorowicz.

Nasi politycy niezmiernie rzadko odwołują się do przykładów z dziedziny kultury, dlatego na uwagę zasługuje wymiana poglądów, do jakiej doszło ostatnio pomiędzy przedstawicielami konkurencyjnych partii, miłośnikami sztuki filmowej. Najpierw Adam Hofman (PiS) ogłosił: „PiS jest dziś przygodą. PiS jest jak Indiana Jones – z nami zawsze będzie ciekawie”. Do innego tytułu odwołał się Sławomir Nitras (PO): „PiS to bardziej Forrest Gump, a nie Indiana Jones. Z PiS jest jak z pudełkiem czekoladek Forresta Gumpa – nigdy nie wiesz, jaką czekoladkę wyciągniesz, nigdy nie wiesz, co cię spotka, kiedy zagłosujesz na PiS”.

Znajomością jakich książek powinni chwalić się politycy? Zdaniem Wiesława Gałązki, doradcy w zakresie wizerunku politycznego, najbezpieczniejszy jest zestaw czterech tytułów: „Erystyka” Artura Schopenhauera, „Sztuka wojny” Sun Tzu, „Książę” Niccolo Machiavellego i „Psychologia tłumu” Gustawa Le Bona.

Polityka 10.2011 (2797) z dnia 04.03.2011; Polityka i obyczaje; s. 106
Reklama