Wojciech Orliński („Gazeta Wyborcza”) w recenzji z bardzo śmiesznego komiksowego filmu „Jeż Jerzy” całkiem serio o krajowych mediach: „Czy nie powinniśmy się wyrwać z tego zaklętego kręgu, w którym dziennikarze na porannym zebraniu omawiają to, co usłyszeli w radiu, a w radiu mówili o tym, co wczoraj było w telewizji, a w telewizji o tym, co było w Internecie, a w Internecie było o tym, co wczoraj napisali w gazetach?”.
Juliusz Braun, p.o. prezesa TVP, szukając odpowiedniego porównania, o kierowanej przez siebie instytucji: „Telewizja jest jak duży statek, który musi dużo przepłynąć, zanim cokolwiek na kursie da się zauważyć. Chciałbym, aby dziennikarze nie musieli już patrzeć, skąd wieje wiatr”.
Reżyser Piotr Szulkin wyznał „Przeglądowi”, że choć nie zamierza już robić filmów, to o premierze by nakręcił: „Ale nie film biograficzny, nie o Tusku jako realnej postaci, lecz o w miarę uczciwym polityku, który jest za mało cyniczny wobec otaczającej go rzeczywistości, mimo iż jest świadom, że w każdej chwili może być zdradzony przez najbliższych. Stara się tego nie dopuszczać do świadomości i musi przegrać”.
Aktor Krzysztof Globisz zagrał w życiu wiele ważnych ról, lecz żadna nie odbiła się tak szerokim echem, jak występ u boku premiera podczas gali inaugurującej działalność Narodowego Centrum Nauki i jego już niemal kultowa kwestia „Za idiotę robię tu ja”. Aktor Artur Barciś broni kolegi: „Okropnie się poczułem, jak to usłyszałem. Ale taka jest już specyfika aktorów. Osoby, które ich zapraszają, muszą się liczyć z tym, że mogą się oni zachowywać niestandardowo”.
Globisz na wszelki wypadek wysłał do premiera list z przeprosinami, co z kolei nie podoba się satyrykowi Januszowi Rewińskiemu: „Moim zdaniem taka korespondencja jest bez sensu.