Archiwum Polityki

Trawka na zamówienie?

Polska ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii jest jedną z najbardziej restrykcyjnych w Europie, a próby jej liberalizacji – nawet nieśmiałe, dotyczące tylko jednego artykułu – natrafiają na opór ze strony parlamentu. Chodzi o artykuł 62, na mocy którego osobę posiadającą nawet niewielką ilość środka odurzającego skazuje się na karę pozbawienia wolności do lat trzech. Oznacza to w praktyce, że osoby ciężko chore – m.in. na stwardnienie rozsiane, spastyczne bóle mięśni, nowotwory – muszą ukrywać palenie marihuany, choć jej lecznicze właściwości potwierdza coraz więcej badań naukowych. – Trzeba dostrzegać granicę między sięganiem po stymulanty dla przyjemności, co może sprzyjać uzależnieniu, a przyjmowaniem ich w konkretnym celu – apeluje prof. Jerzy Vetulani z Instytutu Farmakologii PAN w Krakowie, znawca problematyki uzależnień. – Marihuana tak jak morfina ma swoje miejsce w medycynie i nie można udawać, że chorym nie pomaga. To karygodne, że państwo zabrania im dostępu do tego leku, a w majestacie prawa zezwala na sprzedaż papierosów.

W USA i Izraelu pojawiły się plantacje konopi uprawianych wyłącznie dla celów medycznych – mają zastosowanie przeciwbólowe, przeciwwymiotne, znieczulające i rozkurczające. Do Polski można sprowadzać z zagranicy (w ramach tzw. importu docelowego, dla konkretnego pacjenta) specjalnie oczyszczony susz z konopi o właściwościach leku, który oficjalnie dostępny jest w aptekach Holandii, Czech, Belgii, Niemiec i Szwajcarii. Znalezienie u nas lekarza, który złoży stosowne zamówienie i je uzasadni, graniczy jednak z cudem – w ubiegłym roku zdarzył się jeden taki przypadek!

Polityka 14.2011 (2801) z dnia 02.04.2011; Flesz. Kraj; s. 8
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną