Pracodawca roku
Z punktu widzenia finansowego najbardziej opłaca się pracować dla Jarosława Kaczyńskiego, który najwięcej ze wszystkich posłów wydał w zeszłym roku na pensje, bo 112 341 zł (aż 83 proc. ze wszystkich środków przeznaczonych na biura, tyle samo co w 2009 r.). Kaczyński zatrudnia na umowy cztery osoby.
Dla oszczędności spora część posłów nie zawiera umów o pracę, ale podpisuje umowy-zlecenia i o dzieło. Tu rekordzistką jest Gabriela Masłowska (PiS). Podpisała takich umów na prawie 74 tys. zł. Po tę formę zatrudnienia często też sięgają najmłodsi posłowie: Michał Jaros (ponad 50 tys.) i Krzysztof Brejza (przeszło 40 tys.), obaj z PO.
Podróżnik roku
W rubryce „przejazdy posła samochodem” najwięcej wpisała Barbara Marianowska (PiS): ponad 68 tys. zł. Na drugim miejscu uplasował się poruszający się na wózku poseł Marek Plura (PO), który w zeszłym roku wyjeździł paliwa za 45 tys. zł.
Są też tacy, którzy samochodem w sprawach poselskich nie jeżdżą. Ani złotówki na ten cel nie wydał Waldemar Pawlak, ale, jak wiadomo, dojeżdża do pracy pociągiem, a jak trzeba, to jako wicepremier może korzystać z usług osobistego kierowcy. Na paliwo nie wydali też między innymi Donald Tusk, Jarosław Kaczyński, Julia Pitera, Bogdan Zdrojewski i Janusz Palikot. Petrochemie nie zarobiły także ani grosza na Michale Szczerbie (PO), ale za to najwięcej z posłów dał zarobić taksówkarzom, bo aż 25 tys. zł (ponad 2 tys. miesięcznie).
Najemca roku
Kilku posłów oszczędza na wynajmowaniu biura poselskiego. To Józef Zych, Eugeniusz Kłopotek, Eugeniusz Grzeszak – wszyscy z PSL, oraz Andrzej Halicki z PO i Ryszard Kalisz, nic nie wydatkowali na ten cel.