W tureckim Karsie (tak pięknie opisanym przez noblistę Orhana Pamuka w „Śniegu”) przystąpiono do burzenia Pomnika Ludzkości. Miał 35 m wysokości (by widać go było także w sąsiedniej Armenii) i przedstawiał ludzką postać przeciętą na pół. Te dwie połówki to Turcy i Ormianie, ale łączy je dłoń wyciągnięta na zgodę: to miał być symbol pojednania. W 2006 r. wydawało się, że sprawy zmierzają w tym kierunku, podjęto nawet negocjacje o otwarciu wspólnej granicy. Dziś już nie ma śladu po tamtych uniesieniach, pomnik też zresztą nie został ukończony. W styczniu odwiedzający Kars premier Erdogan nazwał go „monstrualnym dziwadłem” i zobowiązał nowego burmistrza, aby „spełnił swój obowiązek”. Żeby nie było żadnych wątpliwości, prace rozbiórkowe rozpoczęto akurat w rocznicę eksterminacji Ormian w 1915 r. Pomnik miał być przeniesiony do Izmiru, ale ostatecznie wyląduje w miejskim magazynie, gdzie będzie czekał na lepsze czasy.