Prowadzisz zakład fryzjerski w stolicy, zatrudniasz cztery osoby, umilasz klientom czas pobrzmiewającą z radia muzyką. Sumiennie opłacasz należności z tytułu praw autorskich upoważnionej do ich egzekwowania organizacji zbiorowego zarządzania (interesy twórców utworów muzycznych zabezpieczają m.in. ZAiKS, STOART i ZPAV). Od kwietnia zapłacisz o blisko jedną czwartą więcej.
Wszystko przez nowelizację ustawy o VAT, która nałożyła obowiązek odprowadzania 23-proc. podatku od wynagrodzeń autorskich. Przykładowo, wspomniany mikroprzedsiębiorca, mający podpisaną umowę z ZAiKS, w ciągu roku odda stowarzyszeniu, wraz z podatkiem, ponad 1,5 tys. zł. Wymigać się od płacenia raczej trudno: – Od 93 lat sprawdzamy, kto i gdzie eksploatuje twórczość naszych artystów, i jesteśmy w tym skuteczni – zapewnia Piotr Wąsaty, dyrektor finansowy ZAiKS. – Jeśli ktoś nie płaci, idziemy do sądu i egzekwujemy należność – dodaje. Niedawno w dziennikach ukazały się ogłoszenia informujące kontrahentów ZAiKS o konieczności zwiększenia kwoty wynagrodzenia autorskiego o wysokość podstawowej stawki VAT. – Zamieszczenie ich było konieczne z uwagi na liczbę podpisanych umów. Zależało nam na czasie, bo nowelę wprowadzono bez vacatio legis. Dodatkowo każdy z użytkowników dostał indywidualną informację na temat zmian – mówi Wąsaty. – Oczywiście wiążą się z tym odczuwalne dla działalności naszego stowarzyszenia koszty administracyjne.
Wróćmy do naszego przedsiębiorcy. Stoi przed wyborem: pokornie przyjąć wzrost kolejnych wydatków lub zaoszczędzić i świadczyć swoje usługi bez akompaniamentu radia. Oszczędność może być jednak pozorna, bo muzyka nie tylko łagodzi obyczaje, ale – jak pokazały ubiegłoroczne badania TNS OBOP dla ZPAV – klienci chętniej korzystają z usług w miejscach, w których odtwarzana jest muzyka, skorzy też są nieco więcej za nie zapłacić.