W tygodniku „Solidarność” prof. Andrzej Zybertowicz rozwiewa szkodliwe mity o tym, że Polska jest dzisiaj bezpieczna jak nigdy dotąd. Z jego ustaleń wynika, że „sytuacja Polski wygląda nieciekawie” – w kraju od dawna panoszą się agenci wpływu, otwarcie forsujący rosyjskie interesy, a także spora armia tzw. użytecznych idiotów, rozsiewających korzystne dla tego państwa informacje i interpretacje zdarzeń. Działalność tych osób zatacza coraz szersze kręgi, gołym okiem widać ją nawet w telewizji, na skutek czego człowiek nigdy nie wie, co ogląda. Profesor skarży się, że gdy w TVP Info słuchał dwóch rzekomych ekspertów, atakujących ustalenia komisji Millera w sprawie Smoleńska, odniósł wrażenie, że przełączono go „na jakiś kanał telewizji Moskwa”.
Zybertowicz nie rozstrzyga, czy dwójka rzekomych ekspertów to byli agenci wpływu, czy raczej pożyteczni idioci, gdyż – jak twierdzi – „bez dostępu do danych kontrwywiadu nie sposób odróżnić jednych od drugich”. Oczywiście, zawsze można przyjąć, że byli to zwykli idioci, których w końcu w różnych telewizjach nie brak, ale wydaje się, że byłoby to pójście na łatwiznę i usypianie czujności.
Obecność dużej liczby idiotów to zjawisko niepokojące, smutne i nieprzynoszące chluby Polsce. Jednak nie idioci są według Zybertowicza najgroźniejsi. Prawdziwy niepokój budzą jego zdaniem zastępy agentów śpiochów, których latami „trzyma się w rezerwie na jakąś bardzo ważną sytuację”.
Niestety profesor odnosi wrażenie, że po katastrofie smoleńskiej „śpiochy zostały obudzone” i zastanawia się dlaczego. „Cóż tak nadzwyczajnego z punktu widzenia Rosji się wydarzyło, że obudzono śpiochy?”, pyta. Obudzenie śpiochów każe mu poważnie rozważyć hipotezę o zamachu, „bo jeśli nie było zamachu, to dlaczego uruchomiono by nadzwyczajne środki w przestrzeni komunikacji masowej?”.
Oczywiście Zybertowicz zastrzega, że nie ma żadnych danych co do liczby śpiochów obudzonych w tej przestrzeni, przyznaje również, że nie twierdzi, że do zamachu doszło, gdyż nie ma na ten temat żadnej wiedzy. Ale przedstawione przez niego wątpliwości i tak muszą obudzić niepokój u każdego, kto nie jest idiotą lub agentem wpływu.