Po zbrodniach w Norwegii rozlegają się głosy na rzecz kary śmierci, także w Polsce. Z ciekawej rozmowy z Włodzimierzem Cimoszewiczem (który, oczywiście, jest przeciw KS) w TVN24 dowiedziałem się, że minister Sikorski jest „za” i w tym duchu, odwetowym (kara jako odpłata), wpisał się w Internecie. Trochę mnie to dziwi, bo jako konserwatysta Sikorski powinien być za ochroną życia od poczęcia do naturalnej śmierci, ale konserwatyści bywają różni, podobnie zresztą jak liberałowie. Prowadziłem kiedyś Salon POLITYKI w Sopocie, moim gościem był Donald Tusk (wtedy jeszcze nie był premierem). Przewodniczący Platformy zadeklarował się jako przeciwnik aborcji, ale zwolennik KS, co mnie zdziwiło, bo albo – albo, albo życie ludzkie jest najwyższą wartością, albo nie. Potem czytałem, że Donald Tusk został również przeciwnikiem KS i mam nadzieję, że tak jest nadal.
Z rozmowy z senatorem Cimoszewiczem dowiedziałem się także, iż Władysław Kozakiewicz, nowa gwiazda PSL, powiedział, że utrzymanie norweskiego mordercy tyle lat w więzieniu będzie kosztowne… Chętnie pokazałbym kandydatowi na posła PSL „gest Kozakiewicza”.
Gdy takie niemądre sugestie wypowiada były sportowiec, dzisiaj nauczyciel wf – jutro poseł, to jeszcze pół biedy. Gorzej, gdy za karą śmierci opowiadają się autorytety nie tylko sportowe. Paweł Lisicki, redaktor naczelny „Rz” (27.07), wyraźnie tęskni do przywrócenia KS. Jego zdaniem „kompletne poczucie bezkarności sprawiło, że Breivik podjął fatalne postanowienie”, pisze o „dysproporcji między zbrodnią, którą popełnił, i bezkarnością”, ubolewa, że „kara przestała być czymś obiektywnie należnym, słuszną odpłatą, a stała się tylko arbitralnym, politycznie umotywowanym instrumentem polityki społecznej”.