Archiwum Polityki

Partnerstwo Wschodnie

We Wrocławiu, na zakończenie Europejskiego Kongresu Kultury, odbyła się walka bokserska Adamek–Kliczko. Wydarzenie to znakomicie wpisywało się w kontekst polskiej prezydencji. Jak wiadomo, głównym przesłaniem polskiego przywództwa w Unii Europejskiej jest Partnerstwo Wschodnie. Zwłaszcza chodzi nam o dowartościowanie Ukrainy. Od dawna nasi politycy przekonują, że Ukraina powinna się pozbyć kompleksów wobec Zachodu i za pośrednictwem Polski pokazać Europie swój potencjał. Tym razem w roli ambasadora Partnerstwa Wschodniego wystawiono Tomasza Adamka.

Pikanterii temu pomysłowi dodaje fakt, że Witalij Kliczko razem z bratem są ważnymi postaciami ukraińskiej opozycji demokratycznej. A wzmocnienie tej opozycji leży w głębokim geopolitycznym interesie Polski. Kiedyś, jak pamiętamy, Ameryka uprawiała pingpongową dyplomację z Chinami; nasz MSZ wspólnie z Ministerstwem Kultury sięgnął po oryginalną formę dyplomacji bokserskiej. Bardzo inteligentne: Adamek trenuje w USA, a Kliczko w Niemczech. Zapraszając ich do Wrocławia podkreśliliśmy wagę sojuszu polsko-amerykańskiego i jednocześnie rolę Niemiec w emancypacji narodów Europy Wschodniej. Nie przypadkiem walka odbyła się na nowym stadionie we Wrocławiu: ten stadion nie powstałby, gdyby nie polsko-ukraińskie partnerstwo w organizacji piłkarskich mistrzostw Europy, które i tak wygrają Niemcy. 10 mln widzów niemieckiej stacji RTL mogło bezpośrednio oglądać, jak Polak i Ukrainiec, w dawnym niemieckim Breslau, na polskim stadionie, w obecności amerykańskich sędziów praktykują wymianę międzykulturową.

Jak przystało na wydarzenie związane z Europejskim Kongresem Kultury, tego wieczoru także tysiące Polaków wypełniło sale kinowe w całym kraju, gdzie transmitowano spektakl. Już dawno żadne z dzieł polskiej kinematografii nie sprowadziło do kina tak licznej i wyborowej publiczności. Na kilka dni przed premierą wyprzedane już były niemal wszystkie bilety. Zgodnie z kongresowym przesłaniem prof. Zygmunta Baumana – którego wykład o płynnej ponowoczesności był jednym z kongresowych hitów – w salach kinowych dopuszczono spożywanie płynów alkoholowych, co bardzo sprzyjało twórczej ekspresji zgromadzonej publiczności. Okrzykom „przyp... Ukraińcowi!” nie było końca, zwłaszcza przed walką. Ożyły także odniesienia biblijne, w tym niezachwiana wiara w zwycięstwo Dawida nad Goliatem. Oczywiście, jak przystało na epokę ponowoczesności, wiara ta była wyrażana współczesnymi środkami. Jeden z moich sąsiadów, dla przykładu, wyrzucał z siebie pod adresem naszego Dawida Adamka, żeby bił Dużego w krocze. Niestety, jak Polak walczy honorowo, to go silniejsi biją.

Przykra przegrana Dawida z Goliatem została jednak przyjęta chóralnym: nic się nie stało! I faktycznie: może Ukrainiec się nie zachował, ale odnieśliśmy triumf moralny, dyplomatyczny, spędziliśmy wspólnie kulturalny wieczór, pełen literackich odniesień. I jeszcze Adamek zarobił parę groszy. Ale tego, co zarobił od Kliczki, nie będziemy mu przecież zazdrościć.

(JB) Redaktor Zastępca

Polityka 38.2011 (2825) z dnia 14.09.2011; Felietony; s. 4
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną