Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Bardzo dziwna kampania

Idą łeb w łeb, jak mówi premier Tusk? Czy też PiS – co niedawno wydawało się kompletnie nierealne – jest już na prowadzeniu, jak oznajmia prezes Kaczyński? Nikt tego nie wie. Zaskakujący koniec bardzo dziwnej kampanii.

Oszołomieni niezliczoną liczbą sondaży wróżymy właściwie z fusów i z 9 na 10 października możemy przeżyć noc niespodzianek. Generalnie okrzyknięto tę kampanię najbardziej nudną z dotychczasowych i pytanie, kiedy też ona się tak naprawdę zacznie, przez długie tygodnie wisiało nad polską polityką. Nie plątał się po niej żaden „dziadek z Wehrmachtu”, nie pojawił się spot w stylu „Mordo ty moja”, atmosfera nie gęstniała od kwitów i haków na politycznych wrogów. Miała to być najbardziej bezwzględna i „krwawa” z dotychczasowych rywalizacji, a okaże się być może najspokojniejsza.

W trakcie kampanii przebadano niemal wszystko – kto ma jaki stały elektorat, kto ukrywa swoje preferencje do ostatniej chwili, kto odpowiada ankieterom poprawnie, kto się rozczarował PO, a kto dał porwać czy przynajmniej uwieść PiS? W sumie jednak dowiedzieliśmy się bardzo niewiele nowego, może tyle, że młodzież, zresztą ta, która najrzadziej głosuje, jest trochę bardziej niż kiedyś za PiS, ale głównie za Palikotem. Wiemy, że dwie największe partie zbliżają się do siebie, że do Sejmu jednak przebija się Palikot, który najpierw tuczył się kosztem SLD, a teraz oskubuje PO, że śmiercią naturalną umiera PJN. Czy jednak Palikot, największa zagadka finiszu kampanii, to tylko modna deklaracja, czy rzeczywiście już zdecydowany wybór? Odpowiedź: „trudno powiedzieć” (czytaj też – s. 24).

To wszystko nie znaczy, że kampania ciekła jak letnia woda z kranu. Tyle że żrące substancje popłynęły innymi nurtami. Tymi mniej oficjalnymi, po przykościelnych kaplicach, katechetycznych salkach, na spotkaniach klubów „Gazety Polskiej”, w tym całym drugim obiegu wielkiego przemysłu pogardy dla faktów i rozumu, wyrosłego na podłożu smoleńskiej katastrofy, stworzonego i nadal pospiesznie utrwalanego na potrzeby mitu.

Polityka 41.2011 (2828) z dnia 04.10.2011; Polityka; s. 20
Reklama