Archiwum Polityki

Lektury emeryta

Kiedy kilkunastu generałów odchodziło na emeryturę w wieku 50 plus, trochę się we mnie zagotowało. Mało, że w pełni sił żegnają się z wojskiem i marnują miliony złotych, jakie poszły na ich wykształcenie oraz doświadczenie, to jeszcze każdy będzie otrzymywał 10 tys. zł emerytury! Jest to nie mniej bulwersujące niż tłusta emerytura dla młodego człowieka, znanego jako agent Tomek. Polska łata dziury, a emeryci w lampasach mają wypchane kieszenie. Rząd to jedyna siła na świecie, która boi się polskich generałów.

Jako emeryt chudego portfela staram się nie wydawać na gazety „lub czasopisma”. 15 zł na miesięcznik „Press”, nawet z moim wywiadem i fotografią, to zdecydowanie za dużo, na to stać tylko emerytowanych generałów. 6,90 zł za „Gazetę Polską” może zapłacić jeden emeryt – agent Tomek. Dla normalnego emeryta nawet 5 zł na „Wprost” to jest wydatek, więc nie sięgam do kieszeni pochopnie. Dlatego chodzę czytać w towarzystwie innych emerytów i rencistów, najchętniej w Bibliotece Publicznej na Żoliborzu. Tym razem chciałem zacząć od „Wprost”, żeby sprawdzić, dlaczego prawica tak nie cierpi Tomka z „Wprost”, a tak kocha agenta Tomka z PiS.

Niestety, w czytelni „Wprost” było w czytaniu albo ktoś ukradł (jak głosi napis na drzwiach: z powodu zdarzających się kradzieży klucz do toalety znajduje się u pracownika biblioteki). Nie można było wykluczyć, że ktoś zabrał ze sobą „Wprost” i zamknął się od wewnątrz. „To niemożliwe! Co ten Passent wypisuje!” – pomyślą państwo. Proszę o chwilę cierpliwości, a dowiedzą się państwo, że Lis na nic lepszego nie zasługuje.

„Wprost” było w czytaniu, ale „Rzeczpospolita” była do wzięcia. Przystąpiłem do lektury obszernego eseju Rafała Ziemkiewicza o mediach, które oddały się na służbę rządowi. Konkretnie chodziło o „Wprost”. Redaktor Ziemkiewicz, strona po stronie, przeczytał i opisał bieżący numer tygodnika. Oto co dostrzegł:

PODWÓJNA OKŁADKA przedstawia uśmiechniętego prezesa PiS w otoczeniu znanych z wyborczych billboardów działaczek partii – po jej odwróceniu pojawia się Kaczyński z nienawistnie zmrużonymi oczami, a miejsce sympatycznych pań zajmują za nim równie wykrzywieni Macierewicz, Fotyga, Ziobro i ojciec Rydzyk.

WSTĘPNIAK Tomasza Lisa poświęcony jest oczywiście zwalczaniu Kaczyńskiego i dezawuowaniu jego słów, że „da się”.

GROTESKOWE ZDJĘCIE Kaczyńskiego uchwyconego, gdy opycha się kanapką.

KARYKATURZYSTA Jacek Fedorowicz powtarza przekaz okładki dosłownie, tylko „bardziej łopatologicznie”.

GŁÓWNY ARTYKUŁ POLITYCZNY na czterech kolumnach powtarza tezę o chowaniu przez PiS swych „prawdziwych twarzy”.

GRAFIKA po raz trzeci powtarzająca koncept zderzenia kobiecych buzi i „prawdziwych pisowców”.

WYWIAD Tomasza Machały z Joanną Kluzik-Rostkowską. „Kluzik, znana ze swej ideowości i innych politycznych cnót, bez wielkiego trudu przekonuje go, że Jarosław Kaczyński »był cyniczny rok temu i tak jest dziś«”.

RAFAŁ KAŁUKIN zachwycony autobusowym tour de Pologne premiera.

TUSK? OSTATNIA SZANSA – zebrane przez podwładnych Lisa głosy o rozczarowaniu i żalu do Tuska (wszystkie przytoczone przez R. Z. opinie są utrzymane w duchu „mimo wszystko Tusk”).

HIT NUMERU – demaskacja partii Palikota. Sam Palikot może jest OK, ale „ten jego ruch to, drogi czytelniku, banda cwaniaków, recydywistów i wszelkich szumowin”. Wiadomo – Lis demaskuje Palikota, bo ten skubie głosy Platformy.

W ten sposób Rafał Ziemkiewicz omówił pierwsze 35 stron „Wprost”, a następnie zajął się programem telewizyjnym „Tomasz Lis na żywo”. Jako emeryt nie posiadam telewizora, ale nie mam czego żałować, ponieważ autor obejrzał program swojego ulubieńca za mnie, a nawet zmierzył czas. W tym tygodniu Lis demaskował Kaczyńskiego „cały program”, a tydzień wcześniej poświęcił na ten cel „tylko 5/6 czasu antenowego”.

Dziękuję, panie Rafale! Dzięki panu oszczędziłem 5 zł, które lekkomyślnie mogłem wydać na organ Lisa, plus czas zmarnowany przed telewizorem. Jeśli pan pozwoli, to wyjątkowo pozwolę sobie obejrzeć ten program, kiedy gościem będzie prezes Kaczyński.

Wolny czas, w ramach rewanżu, przeznaczyłem na „Gazetę Polską”, żeby redaktor oraz emeryci nie musieli tracić czasu i pieniędzy (6,90 zł z płytą!). Oto przegląd ostatniego numeru.

„BARDZO WYBORCZA GAZETA”. Tomasz Sakiewicz gromi „Rzepę”. (To dla mnie zaskoczenie, bo nigdy przedtem „GP” nie czytałem, nie wiedziałem, że walczy z „Rz”. Widocznie jakaś kłótnia w rodzinie). „Ostatnio »Rzeczpospolita« postanowiła wykonać na nas egzekucję” – żali się Sakiewicz. Okazuje się, że dziennikarz „Rz” nazywa „Gazetę Polską Codziennie” brukowcem, co jest przekroczeniem norm dyskusji. „Rzeczpospolita” w tych dniach ostatecznie zmieniła właściciela i widać niektórzy jej publicyści próbują dostosować się do nowej sytuacji – sugeruje Sakiewicz. „Mamy drugą, gorszą »Gazetę Wyborczą«, czyli powrót do źródeł”.

PIOTR LISIEWICZ DOKŁADA „RZEPIE” od siebie: „Michał Szułdrzyński z »Rz«, czyli taka pismakowa wersja Kluzikowej”, ośmielił się zapytać, kto weźmie odpowiedzialność za tych, którzy w odpowiedzi na wezwanie Jarosława Rymkiewicza chwycą za broń. Przy okazji nazwał „GPC” „Politycznym tabloidem i brukowcem”. Lisiewicz pointuje: „Pytanie, kto weźmie na siebie odpowiedzialność, jeśli ktoś po lekturze głupot Szułdrzyńskiego chwyci za brukowiec”.

WYKOLEJONY TUSKOBUS. „Gazeta Polska” z lubością powtarza hasła, jakimi kibole witali „czerwony autokar” Tuska, a także fragment artykułu kibica skazanego przez sąd. Oto co napisał kibic Korony o Tusku: „Ten zwyczajny ćwok i prostak, medialna dziwka i specjalista od PR, od którego mógłby uczyć się sam Joseph Goebbels, maniakalnie wyżywał się na polskich kibicach. Z jego ust lały się kłamstwo i fałsz w najczystszej postaci”.

ANTYPAPIEŻ ANTYKOŚCIOŁA, czyli Adam Michnik. Demaskuje Robert Tekieli: „Środowisko Michnika chce zająć miejsce Kościoła. Swą ideologią chce zastąpić religię. Już kiedyś próbowali to zrobić ich wujkowie i ciotki rewolucji. Urodzeni w latach 40. i 50. zamienili język marksizmu na język ideowego konsumpcjonizmu. Ale robią to samo. Adam Michnik czuje się papieżem. Tak jak Lenin czuł się Bogiem”.

Jeżeli ideowy konsumpcjonizm ma być religią, a Michnik jej Bogiem, to ja mogę być wierzący.

Polityka 41.2011 (2828) z dnia 04.10.2011; Felietony; s. 95
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną