W Ameryce Południowej trwa tydzień rozliczeń z krwawą przeszłością. W Argentynie, w finale najgłośniejszego procesu ostatnich miesięcy, sąd skazał na karę dożywocia 12 zbrodniarzy z czasów dyktatury wojskowej, w tym niesławnego Alfredo Astiza, znanego bardziej jako Anioł Śmierci. Zaledwie kilka godzin wcześniej parlament Brazylii przegłosował utworzenie Komisji Prawdy, która będzie badać zbrodnie popełnione pod rządami tamtejszej junty, a senat w Urugwaju uchwalił ustawę, która pozwoli obejść prawo o amnestii, do tej pory zapewniające bezkarność rządzącym wcześniej krajem generałom.
Wojskowi w Ameryce Łacińskiej oddawali przed laty władzę, zapewniając sobie i swoim współpracownikom immunitet przed ściganiem. Nie można było ich stawiać przed sądem za popełniane zbrodnie, a ich ludzie przez długie lata zachowywali wpływy w armii, mediach i aparacie państwowym. Teraz sytuacja się zmieniła. Dyktatorów rozliczają nie tylko lewicowe rządy ich dawnych przeciwników, ale nawet ideowi spadkobiercy – w Chile postępowania w sprawie przestępstw za czasów Augusta Pinocheta toczą się za pełną aprobatą prawicowego prezydenta Sebastiána Pińery.