Archiwum Polityki

Sąd nad wyborami

Emocje wyborcze mogą się przeciągnąć o dodatkowe 90 dni z uwagi na wniesione protesty wyborcze. Wpłynęło ich 155, z czego 139 w ustawowym terminie i te są obecnie rozpatrywane przez Sąd Najwyższy, a ściślej – Izbę Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych SN. Protesty rozpatrują trzyosobowe składy sędziów w postępowaniu nieprocesowym, wydając o nich opinie w formie postanowienia.

Do 28 października rozpoznano 53, z których 44 pozostawiono bez dalszego biegu (wniesione przez nieuprawnione osoby lub niespełniające warunków protestu). Jak dotąd, sędziowie w całości lub w części uznali za zasadne trzy protesty (ale w tych przypadkach naruszenie kodeksu wyborczego nie miało wpływu na wynik wyborów). Na podstawie opinii sędziowskich „trójek” i sprawozdania PKW z wyborów pełny skład Izby podejmie uchwałę o ich ważności. Nie jest to tylko formalność. W 1995 r. pięciu sędziów z 17-osobowego składu tej Izby zgłosiło zdania odrębne, kiedy rozpatrywano ważność wyborów prezydenckich. Wpłynęło wtedy aż 593 238 protestów (głównie dotyczyły podania nieprawdy o posiadanym wykształceniu przez kandydata Aleksandra Kwaśniewskiego). W 2005 r. z powodu błędu okręgowej komisji wyborczej sędziowie SN unieważnili wybory do Senatu w Częstochowie. Trzeba było je powtórzyć.

Na unieważnienie i powtórkę wyborów liczą też autorzy najpoważniejszych, jeśli chodzi o wagę zarzutów, protestów – wniesionych przez komitety wyborcze Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego i Nowego Ekranu. Ale nawet jeśli Sąd Najwyższy odrzuci wszystkie, to kampanii wyborczej nie powinno się zamykać bez wnikliwej analizy stosowania w praktyce nowego prawa wyborczego.

Polityka 45.2011 (2832) z dnia 01.11.2011; Flesz. Kraj; s. 10
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną