Archiwum Polityki

Krew za operację

Termin operacji ustalony, ostatnie badania wykonane. Pacjentka trzy lata czekała w kolejce na wyznaczoną w jednym z warszawskich szpitali operację wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego.

Gdy data już była bliska, dowiedziała się, że musi jeszcze dostarczyć na oddział imienne potwierdzenie, że ktoś z jej bliskich lub znajomych oddał na rzecz placówki dwie jednostki krwi (500 ml). Dowolnej grupy, bo nie chodziło o krew dla niej, lecz na zapas. Będzie to jej przepustka na operację, gdyż krwi brakuje przy wielu operacjach. Nie tylko w Warszawie. Podobnie jest w Krakowie, Łodzi, Trójmieście.

Choć do tej pory nie uzależniano wykonania planowych operacji od dostarczenia przez chorego kwitka, że on sam lub jego najbliżsi oddali wcześniej krew – szpitale wprowadzają po cichu takie praktyki. Czy to etyczne?

Odpowiada prof. Paweł Łuków z Zakładu Etyki Instytutu Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego:

– To jest nie tylko nieetyczne, ale też nielegalne. Polskie prawo nie uzależnia udzielania świadczeń medycznych od oddawania krwi, nawet jeśli jest ona bardzo potrzebna.

Jak zatem powinien zachować się pacjent, przed którym postawiono taki wymóg?
Może oczywiście poskarżyć się dyrekcji szpitala, choć konsekwencje takiego kroku mogą być dla pacjenta przykre. Być może za taką decyzją stoi ciche przyzwolenie dyrektora, aby pacjenci rezygnowali z operacji, wybierali inne szpitale i wtedy kłopot z głowy.

Czy taki szantaż jest dopuszczalny?
To coś gorszego niż szantaż. To stawianie pacjenta w sytuacji bez wyjścia: zoperujemy cię, ale wcześniej musisz nam coś oddać. A co w sytuacji, jeśli jest to chory samotny, który z różnych powodów może nie mieć sąsiadów lub przyjaciół i nie ma skąd tej krwi wziąć?

Pewnie gdyby krwi było pod dostatkiem, nie dochodziłoby do takich incydentów. Skądś trzeba ją pozyskiwać.
Nie sądzę. Lekarzom mylą się pewne pojęcia. Zasada solidaryzmu, która obowiązuje w naszym publicznym systemie ochrony zdrowia, to nie jest zasada wymiany. Solidaryzm oznacza bowiem gotowość do udzielenia świadczenia bez żądania ekwiwalentu, z czym w tym wypadku mamy ewidentnie do czynienia.

rozmawiał Paweł Walewski

Polityka 09.2012 (2848) z dnia 29.02.2012; Flesz. Kraj; s. 8
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną