Mer Paryża, socjalista i gej Bernard Delanoe, nie chce cerkwi nad Sekwaną. Miałaby stanąć w okolicy wieży Eiffla, w sąsiedztwie rosyjskiego ośrodka kulturalnego: biała, z pięcioma złotymi „bulwami” i szklanym dachem. Słowem, architektoniczny galimatias, jeśli nie kicz psujący estetycznie miasto. Tak przynajmniej uważa głowa stolicy Francji. I dlatego protestuje przeciwko planom budowy prawosławnej świątyni (Paryż był po 1917 r. ważnym ośrodkiem prawosławia na emigracji z Rosji bolszewickiej). Tymczasem Rosjanie już wykupili działkę pod cerkiew i szykują się do realizacji przedsięwzięcia. W końcu projekt został wybrany przez międzynarodowe jury, ba, pomysł zaakceptowali w 2010 r. prezydenci Sarkozy i Miedwiediew. Może to właśnie rozzłościło mera bardziej niż kiepska jakość projektu. W oświadczeniu stwierdza wyraźnie, że ani państwo francuskie, ani rosyjskie nie uzyskało zgody władz Paryża. A przecież brzegi Sekwany i ich zabudowa jest pod ochroną UNESCO jako dziedzictwo kulturalne ludzkości. Wątpliwe, czy to wystarczy do zablokowania budowy.