Archiwum Polityki

Gruźlica niedoleczona

Tegorocznego hasła Światowego Dnia Gruźlicy, obchodzonego 24 marca, z pewnością nie wybrano z myślą o Polsce. „Uchroń mnie przed gruźlicą” dotyczy bowiem dzieci, a w naszym kraju w tej grupie wiekowej zachorowania zdarzają się niezwykle rzadko. Jednak przekonanie, że gruźlica nie stanowi już u nas problemu, jest nieuzasadnione. Mamy zapadalność (19,7 przypadków na 100 tys. mieszkańców) kilkakrotnie wyższą niż w USA czy Europie Zachodniej i na dobrą sprawę wciąż wiele luk w systemie, który powinien wychwytywać nowych chorych, szybko ich izolować i leczyć. Gdy gorączkujący pacjent kaszle ponad dwa tygodnie, poci się i chudnie, lekarz powinien skierować go na rozpoznanie, czy nie prątkuje, instruując przy tym, jak pobrać materiał do badania. – Luki w statystykach to nie jedyny mankament – przyznaje prof. Maria Korzeniewska-Koseła z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie. – Aż 10 proc. chorych nie kończy leczenia, które powinno trwać pół roku. Gdy przez pierwsze dwa miesiące pacjent jest w szpitalu, posłusznie przyjmuje leki, ale po powrocie do domu już o nich nie pamięta. W bogatszych krajach pielęgniarki i służby socjalne bezpośrednio nadzorują gruźlików: rozwożą po domach tabletki, które chorzy łykają w ich obecności.

Polityka 12.2012 (2851) z dnia 21.03.2012; Flesz. Kraj; s. 7
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną