Archiwum Polityki

Kiepscy nie tacy kiepscy?

Serial ten proponuje oczyszczającą kpinę ze społecznych hierarchii i charakteru narodowego. Po siedmiu latach emisji „Świat według Kiepskich” uznać moża za trwałą ikonę polskiej popkultury.

Wielu odstraszają wulgaryzmami, dosadnością i głupkowatymi żartami. Często balansują na granicy dobrego smaku, jeszcze częściej ją przekraczają. On (bezrobotny, z piwem, przed telewizorem) o niej: „głupia baba”. Ona (zaharowana salowa, przeważnie w papilotach) do niego: „ty jełopie durnowaty”, „idioto”. Do tego dwoje nierozgarniętych dzieci i babcia, tym bardziej akceptowana, im bliżej wypłaty renty. Oto rodzina Kiepskich. Warto odłożyć uprzedzenia na bok, bo ze wszystkich rodzin polskiej telewizji ta jedna ma coś ważnego i ciekawego do powiedzenia.

To nasz siódmy rok ze „Światem według Kiepskich” i publicystyczna burza wokół serialu zdołała już ucichnąć. A było gorąco. Medioznawca ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej Wiesław Godzic w swojej książce „Telewizja i jej gatunki” przyglądał się temu, co o Kiepskich mówiono przez kilka miesięcy po premierze. Zebrane przez niego cytaty są najeżone takimi słowami jak „miernota”, „nieudacznictwo”, „żenada”, „szalet”, „chłam”, „kretynizm”, „dno”. Szybko zresztą nie tylko o Kiepskich mówi się tymi słowami, ale i używa etykietki „Kiepscy” na nazwanie wszystkiego, co mierne, żenujące i kretyńskie. Godzic cytuje publicystę, który zżyma się, że Polska jest krajem „Kiepskich i Radia Maryja”.

Intelektualiści grzmieli: czas umierać! – wspomina pierwsze lata serialu Andrzej Grabowski (główny bohater – Ferdek Kiepski). – Koledzy mówili: Andrzej, w jakim ty gównie grasz, i jak sami przyjeżdżali grać, to się wstydzili. Tygodniki opinii odsądzały ich od czci i wiary.

Niedługo po premierze serialu „Polityka” pisała o „pochwale matolstwa”

i „nobilitacji nieudacznictwa i bylejakości”.

Polityka 1.2007 (2586) z dnia 06.01.2007; Kultura; s. 66
Reklama