Polska jako całość gospodarczo i cywilizacyjnie odstaje od Unii Europejskiej. Prócz tego ma problem z peryferiami. Najsłabiej rozwinięta jest wschodnia część kraju. Poziom PKB na jednego mieszkańca w województwach warmińsko-mazurskim, podlaskim, lubelskim i podkarpackim to ok. 75 proc. poziomu ogólnokrajowego. W niektórych podregionach (jednostkach terytorialnych wydzielonych dla potrzeb statystycznych, zgodnie z praktyką UE; w Polsce wytyczono ich 45) jest on mniejszy niż 60 proc. średniej krajowej.
Jak było, tak zostało
Od średniowiecza modernizacja przychodziła do ziem polskich z zachodu. Styl romański w zasadzie nie przekroczył linii Wisły, a gotyk nie posunął się poza granicę oddzielającą chrześcijaństwo obrządku zachodniego od prawosławia (tzw. linia Huntingtona – autora sławnej książki „Zderzenie cywilizacji” – przebiegająca nieco na wschód od linii Wilno–Lwów). Polska zachodnia od kilkuset lat ma gęstszą sieć miast, lepiej rozwiniętą infrastrukturę transportową, wyższy poziom kultury rolnej, lepiej wykształconych mieszkańców. Zabory pogłębiły wcześniej ukształtowane różnice dodając ich nowy wymiar: sprawność administracji, szacunek dla prawa, trwałość procedur. Casus Drzymały oczywiście nie byłby możliwy w Królestwie Kongresowym, bo w państwie niemieckim nawet represje przeciw Polakom były prowadzone zgodnie z obowiązującym prawem.
Spójrzmy na strukturę polskiej przestrzeni z perspektywy gmin. Mapka przedstawia rejony o najniższych dochodach własnych i udziałach w podatkach dochodowych (od osób i przedsiębiorstw), co odzwierciedla majętność i aktywność mieszkańców gmin. Prawda, że historia jest gołym okiem widoczna i dzisiaj?
Gminy najbiedniejsze są zlokalizowane niemal wyłącznie w byłych zaborach rosyjskim i austriackim – nie ma ich prawie w byłym zaborze pruskim i na Ziemiach Odzyskanych.