Nowy miejski organizm rozciągałby się od Jaworzna i Dąbrowy Górniczej na wschodnim krańcu po Gliwice na zachodnim; od Bytomia na północnym biegunie po Tychy na południowym. Janusz Moszyński, marszałek śląski, deklaruje, że odda na rzecz organu zarządzającego Aglomeracją Śląską, pod taką (wstępną) nazwą rozwija się ta inicjatywa – wszystkie swoje uprawnienia, które zostaną uznane za celowe.
Jeżeli do Aglomeracji Śląskiej weszłoby tylko 17 miast, to ten związek komunalny miałby 2,15 mln mieszkańców (województwo liczy 4,9 mln ludności) i zajmowałby powierzchnię 1305 km kw. (10,6 proc. terenu województwa). Suma wszystkich miejskich budżetów na ten rok przekracza tu 14 mld zł. Gęstość zaludnienia – 1990 osób na kilometr kw. (średnia dla województwa – 400 osób). Jeśli jej granice zostaną zaokrąglone i dołączą do niej np. Tarnowskie Góry, Radzionków i Mikołów, sąsiadujące z miastami planowanej aglomeracji, to ten organizm mógłby liczyć blisko 2,5 mln mieszkańców.
Samorządową inicjatywę wspiera Tomasz Pietrzykowski, wojewoda śląski:
– Miasta sąsiadujące ze sobą faktycznie przez ulicę nie mogą, w obecnym stanie prawnym, od lat rozwiązać choćby problemów komunikacyjnych – uzasadnia. Funkcjonuje wprawdzie Komunalny Związek Komunikacyjny GOP, organizujący transport publiczny, ale aby przejechać niewielką odległość komunikacją miejską, trzeba posługiwać się trzema, czterema różnymi biletami. Właśnie komunikacja stała się symbolem niewydolności współpracy prezydentów i burmistrzów.
Obecnie na obszarze, który ma być objęty ustawą, działa też Górnośląski Związek Metropolitalny, ale w zasadzie jest to ciało martwe, m.in. z braku przepisów rozgraniczających kompetencje przekazane GZM i pozostawione poszczególnym miastom.