Ameryka Południowa XX w. była prawdziwą wylęgarnią dyktatur, dlatego problem deprawacji władzy stał się niemal kanonem iberoamerykańskiej sztuki. Wystarczy przytoczyć wielką literaturę: „Jesień patriarchy” Marqueza, „Szaleństwo i metodę” Carpentiera czy też „Święto kozła” Mario Vargasa Llosy opowiadające o dyktaturze Rafaela Leonidasa Trujillo, który przez trzydzieści jeden lat rządził krwawo Dominikaną. O Trujillo powstały w ostatnim czasie dwa filmy, które nie trafiły na ekrany polskich kin i dostępne są tylko na DVD. Pierwszy, sprzed dwóch lat, to „Tajemnica Galindeza” (ze znakomitą rolą Harvey’a Keitela jako agenta CIA) opowiadający o porwaniu i zamordowaniu przez dominikańskie służby specjalne pisarza Jesusa de Galindeza. Drugi to niedawna ekranizacja „Święta kozła” Llosy, mrocznej powieści opartej na wspomnieniach Uranii (w którą wcieliła się Isabella Rossellini) i jej ojca senatora Augustyna Cabrala, jednego z pretorianów Truillo. Film opowiada o ostatnich latach życia i zamachu na dyktatora, który przeprowadzili ludzie z jego otoczenia. Trzyma się wiernie fabuły oryginału, niemniej brakuje mu dusznej atmosfery powieści Llosy; nie udało się też reżyserowi pokazać niuansów walki o władzę oraz życia w cieniu dyktatury.