Archiwum Polityki

Polityka i obyczaje

Co robią pracownicy IPN, kiedy nie śledzą? Grają w piłkę nożną, o czym doniósł ostatnio „Przegląd Sportowy” na marginesie artykułu o perypetiach piłkarza Śrutwy: „Na razie żaden klub go nie chce. Piłkarzowi pozostają występy w piłce halowej i szkolenie zespołu katowickiego Instytutu Pamięci Narodowej. IPN ze Śrutwą na trenerskiej ławce wygrał niedawno turniej dla wszystkich IPN-ów w Polsce”.

Joanna Derkaczew, recenzentka teatralna „Gazety Wyborczej”, o nowej wersji „Dziadów”, przyrządzonej na potrzeby wrocławskiego Teatru Polskiego przez Pawła Demirskiego: „Z Mickiewiczowskiego dzieła pozostało zaledwie kilka postaci i motywów. Jest bal, ale nie u senatora, tylko u Konrada, który nigdy nie był lirycznym Gustawem. Był za to szują i donosicielem, a dziś znajduje się u szczytu politycznej kariery...”.

Aktualnych politycznych skojarzeń trudno uniknąć nawet tak subtelnym eseistom jak Marek Bińczyk, który pisząc w „Tygodniku Powszechnym” o Humphreyu Bogarcie zauważa: „Jednak tej twarzy i tej sylwetce analitycznie przyglądać się nie da. Mit maskuje je natychmiast prochowcem, który będzie jeszcze pasował na Leonarda Cohena, i kapeluszem, który już nie będzie pasował na Jana Rokitę”.

Platforma zgłasza propozycję, która uderza w samego premiera – alarmuje „Fakt”. Pos. Bogdan Zdrojewski (PO), właściciel psa Guperta (rasy rhodesian), za którego płaci podatek, wystąpił z inicjatywą, aby opodatkować też właścicieli kotów – w domyśle pierwszego kota IV RP, czyli Alika, ulubieńca premiera Jarosława Kaczyńskiego. Jak słusznie zauważa gazeta, już teraz na zawsze PiS będzie żył z PO jak pies z kotem.

Polityka 4.2007 (2589) z dnia 27.01.2007; Polityka i obyczaje; s. 98
Reklama