Archiwum Polityki

Przedwiośnie

Mimo kubłów pomyj, które prezydent Leonid Kuczma wylewał na reformatorów – stary układ zaczął się kruszyć i Ukraina staje przed szansą prawdziwych zmian. Poparcie, jakie uzyskał Wiktor Juszczenko, lider zwycięskiego bloku Nasza Ukraina, pozwala sądzić, że pojawił się realny kandydat na przyszłego prezydenta.

Ukraina kocha paradoksy. Zaledwie kilka dni przed wyborami 80 proc. obywateli deklarowało w sondażach, że nie wierzy, aby wynik cokolwiek zmienił w życiu kraju i polepszył ich los. Wygrają ci, którzy mają najwięcej pieniędzytłumaczyli zgodnie Ukraińcy przekonani, że władza jest towarem, który się kupuje. I który następnie służy do robienia jeszcze większych pieniędzy. Relacja: pieniądz–władza–pieniądz funkcjonowała tu od lat i rozkwitała coraz bujniej. Nikt nie ma wątpliwości, że kandydaci wydając miliony dolarów na kampanię robią to po to, by zdobytą władzę znów zamienić na pieniądze.

Tymczasem mimo tak sceptycznej oceny do urn w wyborczą niedzielę 31 marca poszła rekordowa liczba osób: blisko 80 proc. I w dodatku głosowali oni wedle własnego uznania czy przekonań, nie biorąc sobie zbytnio do serca ani nacisków władzy, ani sugestii Rosji, ani nachalnej propagandy przedwyborczej, w której blok O Jedną Ukrainę, utworzony przez władzę i popierany przez prezydenta Kuczmę, na przeciwnikach nie zostawił suchej nitki. Obserwatorzy są zgodni, że nigdy jeszcze kampania nie była tu tak bezwzględna i brudna. Przy czym drugiej stronie nie dano szansy obrony odbierając dostęp do mediów. Ludzie, już za kotarą, sam na sam z kartą do głosowania, uwierzyli, że to od nich zależy skład Rady Najwyższej. Zwycięstwo bloku Nasza Ukraina i porażka ugrupowań proprezydenckich to dowód, że pokonali własny sceptycyzm. – Parlament nigdy już nie będzie kieszonkowy – uważa Mikoła Żułyńskij, szef kijowskiego sztabu wyborczego Juszczenki. – To ważny sygnał, zwłaszcza dla młodych, którzy dzięki zwycięstwu opozycji przekonali się, że we własnym państwie można budować własny los. Socjologowie uważają, że wynik wyborów jest też wyrazem protestu wobec kreowanego przez władzę wizerunku Ukrainy i stylu uprawiania polityki.

Polityka 15.2002 (2345) z dnia 13.04.2002; Świat; s. 30
Reklama