Koniec negocjacji członkowskich jest zawsze bardzo nieprzyjemny – wspomina Philippe de Schoutheete, wieloletni przedstawiciel Belgii przy UE. Negocjatorzy unijni stawiają sprawę na ostrzu noża: albo przyjmujecie warunki, albo nie wchodzicie. Czy końcówka naszych negocjacji z Unią musi potoczyć się według tego scenariusza?
Graham Avery, który reprezentował Unię w rokowaniach z Austrią, a obecnie doradza Günterowi Verheugenowi, widzi wszystko inaczej. – Negocjacje akcesyjne zdecydowanie różnią się od innych. Rozmawiamy z przyszłymi członkami, są to rokowania o przyszłym wspólnym życiu pod jednym dachem.
Państwa członkowskie, przy ustalaniu wspólnego stanowiska finansowego przed rozmowami kandydatów z Unią, jakby zupełnie zapomniały o takim podejściu. Takie kraje jak Niemcy, znajdujące się na skraju drugiej recesji w ciągu roku, myślą tylko o obniżeniu kosztów poszerzenia.
Polityka
48.2002
(2378) z dnia 30.11.2002;
Świat;
s. 42