Archiwum Polityki

Bronię baronów

W niedzielę 17 listopada czytelnicy „Rzeczpospolitej” (artykuł Krzysztofa Kłopotowskiego „Wersalu nie będzie”) dowiedzieli się, kim są baronowie kina polskiego – Andrzej Wajda, Jerzy Kawalerowicz, Jerzy Hoffman, Krzysztof Zanussi, Kuba Morgenstern i inni starcy z celuloidu: „Ukształtowała ich hitlerowska okupacja i stalinowski komunizm. Hołubiło półtotalitarne państwo PRL. (...) Nie dość, że nie bardzo wiedzą, na czym polega liberalne społeczeństwo wolnorynkowe, to jeszcze w głębi duszy tęsknią za niewolą, w której spędzili swe najlepsze lata. Trudno po nich oczekiwać, aby pokazali, jak korzystać z wolności. (...)”

Kim, ach kim, jest ten jedyny sprawiedliwy, który zdemaskował Wajdę i Zanussiego jako wytwory hitleryzmu i stalinizmu? Jest nim Krzysztof Kłopotowski, krytyk filmowy, który informuje czytelników, iż ma lat 56, co nie jest bez znaczenia, gdyż nie urodził się wczoraj. „Czyszczenie tej stajni (w której panują baronowie filmu – D.P.) nie jest zajęciem ani lekkim, ani sympatycznym”, stwierdza, ale mimo to sprząta po Wajdzie, wynosi na światło dzienne to co narobili baronowie, żeby przewietrzyć atmosferę i utorować drogę młodym-zdolnym. Najprościej byłoby zapytać, czy autor, uprawiając kiedyś (przed wyjazdem do USA) zawód krytyka w PRL w piśmie, którego twórcą i wieloletnim redaktorem był komunistyczny pisarz i działacz Jerzy Putrament, sam nie odczuwa wyrzutów, iż pobierał czerwone srebrniki z partyjnego koncernu RSW Prasa. Jednakże byłby to chwyt nie fair, a zarazem nieskuteczny. Nie fair, ponieważ grzebiąc w przeszłości Kłopotowskiego robilibyśmy dokładnie to, co on wyprawia z baronami: byłoby to nieskuteczne, ponieważ mało kto wie, kto to był Putrament i kto to jest Kłopotowski.

Na szczęście autor przedstawia się sam.

Polityka 48.2002 (2378) z dnia 30.11.2002; en passaent; s. 59
Reklama