Za trzy miesiące wchodzi w życie nowa ustawa o PIT. Została uchwalona, gdy rządziło PiS, LPR i Samoobrona. Gdyby identyczny projekt próbowała dziś forsować PO, ustawę zawetowałby prezydent, bo najmniej zarabiające rodziny z dziećmi na tych zmianach nie zyskują ani złotówki.
Na pierwszy rzut oka tego nie widać. Przecież trzy stawki obecnie obowiązujące, czyli 19–30–40 proc., zostają zastąpione przez dwie – 18 i 32 proc. Idea wydaje się prosta i słuszna – im kogoś dziś fiskus bardziej łupi, tym bardziej wkrótce mu popuści. A jednak nie do końca. Prawo i Sprawiedliwość, mieniące się rzecznikiem najuboższych, w czasie swych rządów majstrowało przy podatkach energicznie, ale bez głowy. Pełne tego skutki zobaczymy za kilka miesięcy.
Polityka
38.2008
(2672) z dnia 20.09.2008;
Rynek;
s. 44