Archiwum Polityki

Król bez królestwa

Condoleezza Rice złożyła oficjalną wizytę w Trypolisie. Pierwszą oficjalną amerykańską wizytę od 50 lat. Jeszcze w 1986 r. Ronald Reagan kazał bombardować Libię.

Cztery miesiące temu Kadafiego odwiedził prezydent Putin. Była to jego ostatnia wizyta prezydencka. Podpisano kontrakty zbrojeniowe warte 3 mld dol. Kolejny sukces Kadafiego to sorry pact (pakt przeprosin) zawarty z Silvio Berlusconim o wypłacie odszkodowań za okres kolonializmu włoskiego w Libii. Będzie to kwota w wysokości 5 mld euro, nieco niższa od zasądzonego dopiero co odszkodowania za zniszczenie przez terrorystów libijskich francuskiego samolotu pasażerskiego nad Nigrem. Otwarcie w stosunkach z Libią nastąpiło wówczas, gdy Kadafi rozliczył się, przynajmniej finansowo, z zamachu terrorystów na samolot Pan Am (nad Lockerbie). Jako pierwszy złożył mu wizytę kanclerz Niemiec Gerhard Schröder, drugim politykiem był premier Polski Marek Belka, który rozmawiał z Kadafim na początku 2005 r. Wizyta związana z inwestycjami w przemyśle azotowym, wyjaśniła, że to nie Kadafi ma dług wobec polskich specjalistów z Polservisu, lecz że to Polska jest zadłużona w Libii. Ale Kadafiemu nie brakuje pieniędzy, podobnie jak nie brakuje mu determinacji w rewolucyjnym programie naprawy złych stosunków ze wszystkimi swoimi wrogami.

Na dodatek zgromadzenie królów, sułtanów, książąt, szejków, wodzów plemiennych i szamanów afrykańskich, obradujące w Bengazi z inicjatywy Muamara Kadafiego, wybrało w sierpniu pułkownika na króla królów, wręczyło mu tron i Koran z XVIII w. Sekretariat króla królów, drugiego w świecie po szachinszachu władcy władców, powstanie w Syrcie, rodzinnych stronach Kadafiego. Król królów wezwał do ustanowienia wspólnej waluty afrykańskiej, wspólnej armii i jednego paszportu, „żeby synowie tej ziemi mogli podróżować bez przeszkód po całym kontynencie”. Najbardziej interesującym pomysłem jest wspólna armia – na przykład, można by ponuro zażartować – z żołnierzami Hutu i dowódcami Tutsi, komandosami z Darfuru i sztabem z Czadu, białymi żołnierzami z Zimbabwe i generalissimusem Mugabe na ich czele.

Polityka 38.2008 (2672) z dnia 20.09.2008; Świat; s. 68
Reklama