:-'
Trudno wyobrazić sobie gorszy moment na premierę „Kurki wodnej”. Wręczona na kilkanaście godzin przed podniesieniem kurtyny nominacja spowodowała, że coś, co miało być szeregową pozycją w repertuarze, stało się, chcąc nie chcąc, przyspieszonym rozpoczęciem kadencji przyszłego dyrektora Teatru Narodowego. Z całą pewnością Jan Englert nie tak chciałby inaugurować swoje rządy. Choćby dlatego, że trudno uznać tę inscenizację za wypowiedź sceniczną choć trochę programową. To raczej pretekst – a to do widowiskowych efektów (abstrakcyjne projekcje w głębi), a to do zabawy aktorskiej (komiczny „pojedynek primadonn”: Beaty Ścibakówny i Grażyny Szapołowskiej).
Polityka
51.2002
(2381) z dnia 21.12.2002;
Kultura;
s. 72