Archiwum Polityki

Szklana podłoga

W czasach powszechnej szarzyzny i biedy programy telewizyjne przystrajano na wzór bombonierki: kolorowo, bogato i różnorodnie. Dziś, gdy wokół jest barwniej i ciekawiej, ze szklanego okienka straszą dekoracje banalne jak warszawskie wieżowce. Scenografów zastąpili ustawiacze mebli.

Scenografia telewizyjna zmieniała się wraz z telewizją i światem dookoła. W latach 60. standardy wyznaczał „Kabaret Starszych Panów”. – Operowano w nim znakiem, formą plakatową, grafiką. Kiedy były namalowane drzwi, wiadomo było, że przez nie i tak nikt nie wchodzi, ale były. Miało to swoją klasę i nie zestarzało się do dziś – wspomina scenograf Andrzej Albin.

To był najlepszy przykład konceptualnego myślenia o scenografii – uważa Marcin Zawistowski. Ten styl kontynuowano np. w bardzo popularnym ongiś programie satyrycznym „Wielokropek”. – Do każdej scenki, a w programie było ich kilkanaście, malowaliśmy ręcznie osobne tło, przedstawiające jakieś miejsce, np. stację kolejową – mówi jedna z legend telewizyjnej scenografii Teresa Zygadlewicz.

Wachlowanie ścianką

W latach siedemdziesiątych wraz z Gierkiem nadeszła era rozmachu, czas rewiowych schodów, strusich piór, ale też nowych materiałów i technologii. Telewizja bez pamięci zakochała się w tzw. red-boxach i blue-boxach, czyli specjalnych ekranach, które pozwalały emitować w tle film, zdjęcia itp. – Standardy wyznaczały wówczas przede wszystkim festiwale w Sopocie i Opolu – mówi znany scenograf Marek Lewandowski. – Ruchome lustra, szklane podłogi, różne nowe pomysły z oświetleniem – wszystko to testowano na piosenkarzach i przenoszono później do normalnych programów telewizyjnych. Równocześnie telewizyjna Dwójka wylansowała modę na ciepełko: swojskie wnętrza, zieleń, domowe sprzęty w tle, akcenty odpowiadające porom roku.

Symbolem wizji w stanie wojennym stał się orzeł biały towarzyszący pamiętnemu przemówieniu Wojciecha Jaruzelskiego z 13 grudnia 1981 r.

Polityka 51.2002 (2381) z dnia 21.12.2002; Kultura; s. 100
Reklama