Krowa z płetwami – jak niektórzy nazwali swego czasu prawdopodobny efekt poprawiania sejmowej wersji ustawy lustracyjnej – staje się prawem. Mimo że prezydencką nowelizację nazywano bardziej cywilizowaną, ma ona wiele wad i w sensie zagrożeń dla praw człowieka nie różni się specjalnie od wersji poselskiej.
Nie licząc wielu rodzimych krytyków, złudzeń nie robił nawet sam komisarz praw człowieka Rady Europy: wizytując Warszawę w grudniu ub.r. stwierdził publicznie, że przyjęta dopiero co przez parlament RP nowa ustawa lustracyjna nadaje się tylko do kosza. Chodziło tak o kwestie zasadnicze – z groźbą naruszenia konstytucyjnych praw obywateli włącznie, jak i detale – począwszy od logicznych niespójności regulacji po niemożność realnego wykonania przez IPN nałożonych ustawą obowiązków.
Polityka
5.2007
(2590) z dnia 03.02.2007;
Ludzie;
s. 86