Archiwum Polityki

Instytut Dobra, Piękna i Prawdy

Myliłby się ktoś, kto by sądził, że projekt Narodowego Instytutu Wychowania jest realizacją jakichś poważnych pomysłów wychowawczych. Cele, które mu wyznaczono, są bowiem tak wzniosłe, tak dęte, że – nie zawaham się napisać – nie o wychowanie tu chodzi, lecz o pieniądze.

W ekspresowym tempie Ministerstwo Edukacji i Nauki przygotowało projekt ustawy o utworzeniu Narodowego Instytutu Wychowania. Został on skonsultowany z Konferencją Episkopatu Polski oraz Społecznym Towarzystwem Oświatowym i po uzyskaniu ich poparcia wkrótce ma trafić na posiedzenie Komitetu Rady Ministrów. Jego współautor, wiceminister edukacji Stanisław Sławiński, wie, jak ważny jest pośpiech, albowiem reforma oświatowa, którą niegdyś, za duże publiczne pieniądze, przeprowadzał, nie została wprowadzona w życie z powodu zmiany rządów. A Sławiński już dawno postanowił zostać drugim Korczakiem, a teraz – może nawet – Platonem polskiego systemu wychowania. Śpieszy się również minister Jarosław Zieliński, bo Instytut to jego dziecko, jedyna merytoryczna legitymizacja władzy, jaką ma w oświacie, i jedyny jej cel.

To – w istocie rzeczy – bardzo przyziemny skok na kasę, który pozwoli ponad stu osobom pobierać pobory w wysokości co najmniej 5,2 tys. zł miesięcznie (to jedna z niewielu rzeczy określona w projekcie z dużą precyzją), niezależnie od kwalifikacji i poza wszelką kontrolą. To również naiwny, choć kosztowny sposób na zinstytucjonalizowanie rządu dusz. Instytut będzie rodzajem fuzji między al. Szucha (siedziba MEiN) a dawną ul. Mysią (kiedyś stał tam gmach cenzury), czyli mariażem edukacyjnej, prawicowej utopii z cenzurą prewencyjną.

Wysoko płatna krzątanina wokół wartości

Według projektodawców celem Instytutu będzie ni mniej, ni więcej tylko „odkrywanie na nowo odpowiedzi na pytanie, jak wychować młodzież na przyzwoitych ludzi”. Mamy bowiem do czynienia z wielkim kryzysem wychowawczym. Co jest jego objawem? Oto – jak piszą autorzy projektu – „podważana jest prawda o człowieku”, „zamazywane są pojęcia dobra i zła”, a nadto „stępiona jest wrażliwość na dobro, piękno i prawdę”.

Polityka 17.2006 (2552) z dnia 29.04.2006; Ogląd i pogląd; s. 32
Reklama