Archiwum Polityki

Skóra a kultura

Malowanie, tatuowanie, deformowanie czaszki, przekłuwanie, wypalanie, nacinanie, piłowanie i łamanie – wszystko to robiono od tysięcy lat w imię piękna, tradycji lub religii.

Większości takich modyfikacji nie potrafimy dzisiaj udowodnić, gdyż nie zachowały się tkanki miękkie – możemy jedynie się ich domyślać na podstawie zachowanych opisów lub najróżniejszych ilustracji.

Najmniej bolesne było zwykłe malowanie ciała. Dziś w ten sposób podkreślamy urodę i tuszujemy jej defekty, kiedyś miało to o wiele ważniejsze funkcje. Przeróżne znaki na ciele zapewniały człowiekowi opiekę bogów, zdrowie, szczęście albo świadczyły o jego pozycji społecznej lub o wejściu w świat dorosłych. Ciała malowano przed walką lub polowaniem, co maskowało myśliwego lub podkreślało bojowy charakter.

Leczniczo i dla przyjemności

Nie wiadomo, kto pierwszy wpadł na pomysł wprowadzenia barwnika pod skórę, żeby utrwalić na zawsze wzory na ciele. Samo słowo „tatuować” wywodzi się z języka tahitańskiego, w którym wyraz tatau oznacza znak, a rdzeń ta – bić, ryć lub stukać. Długo zresztą uważano, że ojczyzną tatuaży była południowo-zachodnia Azja, skąd trafiły do Polinezji. Tymczasem najstarsze świadectwa tatuowania pochodzą z Europy. Najpewniej zwyczaj ten wykształcił się niezależnie u wielu ludów w różnych częściach świata. Od zawsze bowiem istniało kilka różnych metod tatuowania. Czasami barwnik (najczęściej sadzę zmieszaną z tłuszczem) wprowadzano pod skórę, nakłuwając ją ostrym narzędziem, kiedy indziej znów przeciągano pod skórą nasączone farbą nici, niektórzy zaś kaleczyli skórę i wcierali barwnik w ranę.

Najstarszy tatuaż ma ok. 5300 lat. Jego właścicielem jest znaleziony w 1991 r. w Alpach tzw. człowiek z lodu, Ötzi. Na jego wyśmienicie zachowanym ciele było aż 15 tatuaży. Miały one formę równoległych linii w dolnej części kręgosłupa i prawej kostki oraz krzyżyka pod prawym kolanem.

Polityka 17.2006 (2552) z dnia 29.04.2006; Nauka; s. 104
Reklama