Archiwum Polityki

Kamień na cosę

Piero Grasso, generalny prokurator antymafijny, nazwał policjantów, którzy pojmali szefa cosa nostry, łowcami duchów. Trochę dlatego, że w kinach właśnie grają „Widmo z Corleone”. Ale głównie dlatego, że wieloletni pościg za duchem był we Włoszech tematem licznych kpin.

O najsłynniejszym włoskim ściganym, szefie sycylijskiej mafii o wdzięcznym pseudonimie Traktor, krążyły już legendy. Mówiło się, że skóra Bernardo Provenzano wskutek ciągłego przebywania w zamkniętych pomieszczeniach nabrała koloru mleka. Że poddał się operacji plastycznej. Że wiele lat temu stał się ofiarą lupara bianca (rozpuszczenie ciała w kwasie, zasypanie wapnem, zatopienie w cemencie). Jeszcze 11 dni przed zatrzymaniem jego adwokat twierdził, że Provenzano nie żyje.

Od paru lat prześmiewcy mówili, że władze chcą zamknąć pod kluczem prostatę Provenzano. Dokładniej – od 2003 r., kiedy 72-letni dziś capo zoperował się pod fałszywym nazwiskiem w Marsylii. Przejechał samochodem całe Włochy, cztery razy przekroczył granicę i jeszcze miał czelność ubiegać się o zwrot kosztów operacji. Ale też dzięki niej policja zdobyła DNA chorego mafiosa. Zgubiło go zamiłowanie do czystej bielizny. Agenci dotarli niczym po sznurku do jego kryjówki, śledząc trasę paczki przekazanej posłańcowi przez żonę Provenzano. W momencie aresztowania superboss miał na sobie pieluchę. Trzymał w niej tysiąc euro.

Jedz i pozwól się najeść

Karierę zaczynał w bandzie corleończyka Luciano Liggio, który wygłosił na jego temat rzeczową opinię: „Provenzano strzela jak Bóg, szkoda, że ma mózg jak kura”. Edukację szkolną zakończył jako 10-latek. Mruk. Niezgrabny. Powolny. No, traktor – choć swoje przezwisko zawdzięcza raczej liczbie ofiar, które trafiły za jego sprawą na cmentarz w Corleone.

Poważny młodzieniec pod krawatem, z włosami ulizanymi brylantyną – jedyne zdjęcie Provenzano, jakim dysponowały władze, pochodzi z 1959 r. Ukradł wtedy siedem kwintali sera. Kiedy niecałe pięć lat później wezwano go na komisariat, nie stawił się.

Polityka 17.2006 (2552) z dnia 29.04.2006; Społeczeństwo; s. 142
Reklama