Archiwum Polityki

Przeprosiniec

Bohater powieści „Przepraszam za wszystko” Jaya Raynera (Capricorn) był recenzentem gastronomicznym w liczącym się dzienniku. Marc Basset, bo takie nazwisko nosi powieściowy bohater, omawiał knajpy i potrawy nie bawiąc się w rozdzielanie ukłonów. Pisał arogancko i bezczelnie: „Wiele można się dowiedzieć o jakości kuchni w danej restauracji, obserwując szybkość, z jaką jedzenie znika w ustach gości. Jeszcze więcej bodaj można się dowiedzieć, kiedy z nich wylatuje z powrotem...”. Pewnego razu pamflecista wybrał się do restauracji Hestridge’a. Podsumował inspekcyjną wizytę zwięźle: „Beznadziejne gotowanie nie jest jeszcze zbrodnią zagrożoną karą śmierci, nawet w niektórych najbardziej entuzjastycznych południowych stanach USA. Ale gdyby tak było, możecie być pewni, John Hestridge siedziałby teraz w celi śmierci, licząc dni do egzekucji. Można tylko mieć nadzieję, że gdyby go kiedyś dosięgła ręka sprawiedliwości, miałby dość rozsądku, by na ostatni posiłek nie zamówić któregoś ze swoich dań”... Efekt recenzji – restaurator popełnił samobójstwo. Wtedy bezwzględny w sądach krytyk doznał iluminacji bądź też – jak mawiano dawniej – dokonał się w nim przełom. Pofatygował się do wdowy z przeprosinami; po tym debiucie zaczął przepraszać wszystkich, którym kiedykolwiek sprawił przykrość. Jedna z przepraszanych nagrała jego przeprosinowy monolog, wpuściła do Internetu. I tak zaczęła się kariera Marca Basseta: stał się autorytetem w dziedzinie przepraszalstwa, postacią medialną, bożyszczem tłumów.

Wkrótce upomniała się o niego polityka. Przy Organizacji Narodów Zjednoczonych powstała Komisja do spraw Przeproszeń. Z wydzieloną komórką do badania historycznych zaszłości. Były spec od kulinariów został Wysokim Komisarzem – z wysokim budżetem, sztabem asystentów i doradców.

Polityka 17.2006 (2552) z dnia 29.04.2006; Groński; s. 149
Reklama