Archiwum Polityki

Gramy rękami czy nogami?

W kalendarzu moralnych zwycięstw polskich sportowców pojawiła się nowa data: 4 lutego 2007 r. w Kolonii nasi piłkarze ręczni ulegli przeważającym siłom zjednoczonych (dzięki naszej Solidarności) Niemiec, zdobywając po raz pierwszy w historii zaszczytny tytuł wicemistrzów świata. Wprawdzie cała Polska zasiadła przed telewizorami, lecz w kolońskiej hali słychać było tylko rzeszę miejscowych kibiców, podjudzanych przez tamtejsze gazety tabloidalne, które śmiały polskich reprezentantów nazwać „czerwonymi chamami”. Wprawdzie w decydującym pojedynku biało-czerwoni popełniali seryjnie proste błędy, ale tej zniewagi na pewno nie zapomną!

Mimo finałowej porażki niepoważana dotychczas gra ma szansę stać się polskim sportem narodowym. Bo naszym sportem narodowym zawsze jest ten, w którym odnosimy zwycięstwa (ostatnio znów wróciliśmy do skoków narciarskich). Dodatkowego splendoru piłce ręcznej dodaje legenda: z okazji mistrzostw przypomniano, że legioniści Piłsudskiego internowani w Szczypiornie grali właśnie w ręczną (stąd krajowa nazwa „szczypiorniak”), nie zaś w nożną (ponieważ nie chcieli niszczyć butów). Jakkolwiek było w przeszłości, jest to sport z przyszłością; jak słychać, do klubowych sekcji piłki ręcznej dzwonią młodzi ludzie chcący iść w ślady naszych wojowników z Kolonii.

Nieoczekiwanie powstała konkurencja dla siatkówki, która po niedawnych sukcesach na mistrzostwach świata (gdzie też zdobyliśmy srebrny medal) zawładnęła sercami polskich kibiców. Co łączy obie dyscypliny? Są to gry zespołowe, zaś zawodnicy używają rąk. Z czego można by wysnuć wolny wniosek, że lepiej posługujemy się rękami niż nogami, choć i w futbolu ostatnio zaczęliśmy odnosić spore sukcesy, lecz oczywiście o grze o złoty medal mistrzostw świata na razie nie można nawet marzyć.

Polityka 6.2007 (2591) z dnia 10.02.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 17
Reklama