Archiwum Polityki

Bo tortilla była za droga

Oto ćwiczenie praktyczne z globalizacji. Dotychczas meksykańscy hodowcy sprowadzali kukurydzę z Ameryki; była stosunkowo tania, bo dotowana, a w każdym razie tańsza od meksykańskiej białej odmiany, z której produkuje się słynny narodowy placek zastępujący pieczywo. Ponieważ Amerykę nagle ogarnęła gorączka ekopaliw, w tym także dotowanego etanolu, cena lokalnej kukurydzy, z której się go wytwarza, poszła w górę – na giełdzie w Chicago od października ub.r. o ponad 50 proc. (O podobnym zagrożeniu na polskim rynku żywności piszemy na s. 40). Meksykańscy hodowcy musieli więc z amerykańskiej kukurydzy zrezygnować, zastępując ją krajową, i tu ceny poszły w górę, a przez to gwałtownie podrożała tortilla. W ciągu dwóch miesięcy z 7 peso za kilogram do 10, 12, a nawet 14 peso. Przy płacy minimalnej 50 peso dziennie, wydatek to nie lada. Związki zawodowe oceniają, że siła nabywcza nagle spadła o 18 proc. W stolicy manifestowało w tej sprawie 75 tys. osób. Nowa ekipa prezydenta Felipe Calderona obiecała interwencyjny import i umowę z producentami, że nie będą sprzedawali tortilli powyżej 8,5 peso, ale to nie koniec kłopotów.

Polityka 6.2007 (2591) z dnia 10.02.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 19
Reklama