Archiwum Polityki

Wieś city

Wykaz polskich miast wzbogacił się w Nowy Rok o Wojnicz i Daleszyce. Liczącemu trzy i pół tysiąca mieszkańców Wojniczowi klucze, miejski symbol, przywiózł osobiście premier Jarosław Kaczyński. Są jednak znacznie większe od Wojnicza wsie, których mieszkańcy ani myślą zostać mieszczanami. Są na to zbyt praktyczni.

Sierakowice na Kaszubach. Wzdłuż przelotowej drogi ciągną się kamieniczki. Partery zajmują sklepy oraz punkty usługowe. W samym centrum, naprzeciwko jednego z dwóch kościołów, kamieniczki odchylają się od drogi, tworząc coś na kształt ryneczku. Przy nim przystanek autobusowy. Na rogu dom handlowy. Nieco dalej drugi. Salon sukien ślubnych Biała Dalia, sklep Meble, antyki, różności, pizzeria Aladyn, cukiernia Palmeta, dom kultury, klub Ferajna, restauracja Jantar, sklep z artykułami wędkarskimi, solarium, fryzjer, kosmetyczka i mnóstwo innych punktów usługowych. Tylko szyld: Urząd Gminy uświadamia przyjezdnym, że nie są w małym miasteczku, lecz we wsi. Zamieszkuje ją 6,5 tys. osób.

Według władz gminy ta wieś, nie wieś, jest skazana na rozwój.

Tu wypada lokalny biegun wzrostu, naturalne centrum, ku któremu ciąży sporo pomniejszych wsi z okolicy. W sumie, według wyliczeń Zbigniewa Fularczyka, wicewójta, w Sierakowicach jest ok. 140 sklepów i punktów usługowych, placówek bankowych – pięć.

Mamy zarejestrowanych 850 podmiotów gospodarczych – mówi Fularczyk. –Przyjeżdżają tu ludzie młodzi, którzy mają jakiś pomysł na biznes, ale nie pytają o ulgi, tylko o przedszkola, szkoły, zajęcia pozalekcyjne, kosmetyczkę, fryzjera, solarium. Żeby żona miała te usługi na miejscu. I dopiero wtedy kalkulują, warto czy nie warto tu wejść.

Jednak większość sierakowickich przedsiębiorców to potomkowie miejscowych rolników. – Rodziny są tu wielodzietne, gleby piątej i szóstej klasy, ale nawet przed wojną nigdy nie było głodu – opowiada Tadeusz Kobiela, wójt gminy. – Stąd pochodził ksiądz Bernard Łosiński, współzałożyciel Banku Ludowego. To on zdynamizował miejscową ludność. Zaszczepił jej dbałość o własne sprawy.

Polityka 6.2007 (2591) z dnia 10.02.2007; Ludzie; s. 86
Reklama