Archiwum Polityki

W każdym kątku po dzieciątku

Przed sądem w Salt Lake City w Utah stanie wkrótce Warren Jeffs, przywódca radykalnego odłamu mormonów. Ma pięćdziesiąt żon i ponad sześćdziesięcioro dzieci. Ale uwaga: niewykluczone, że poligamia zostanie w USA zalegalizowana.

Pomimo obowiązującego od ponad stu lat zakazu 30 do 50 tys. Amerykanów żyje w związkach poligamicznych. Mieszkają głównie w mormońskim stanie Utah, ale także w innych stanach amerykańskiego Zachodu. Przez ostatnie pół wieku poligamiści byli tolerowani przez władze stanowe, zdominowane przez mormoński Kościół. Co więcej, ostatnio zaczęli nawet z powodzeniem zmierzać ku formalnej legalizacji. Chociaż sprawa Jeffsa zaszkodziła mormonom, niebawem mogą osiągnąć swój cel. Sprzyja im powszechny kryzys tradycyjnej rodziny.

W USA działa coraz potężniejszy ruch na rzecz zniesienia zakazu wielożeństwa. Kobiety z organizacji broniącej poligamii, Principle Voices, określają wielożeństwo jako feministyczny wybór. Promują nowoczesny, antypatriarchalny wizerunek poligamicznego małżeństwa. Zaczyna się od nazwy: to związki mnogie (od angielskiego określenia plural), co lepiej brzmi, bo nie kojarzy się z feudalizmem, a z wolnością i otwartością. Wolnością kobiety i jawnością wobec opinii. Na okładce kolorowego pisma „Mormon Focus” trzy atrakcyjne, uśmiechnięte młode kobiety z niemowlętami na rękach przedstawiają się jako żony mężczyzny, któremu urodziły łącznie 21 dzieci. Podtytuł pisma: „Przegląd różnorodności kultury mormońskiej”. Różnorodność – kolejne modne, politycznie poprawne słowo.

Byle po cichu

Ruch unika tradycyjnego argumentu swobód religijnych, przypominającego o religijnym rodowodzie poligamii. Powołuje się raczej na wolność jednostki i prawo do prywatności seksualnej sfery życia, potwierdzone precedensowym orzeczeniem Sądu Najwyższego, który w 2003 r. zakazał wtrącać się prawu do sypialni obywateli. Werdykt ten dotyczył pary teksańskich homoseksualistów (słynna sprawa Lawrence kontra Teksas). I właśnie gejowie i lesbijki, walcząc o uznanie swych związków jako małżeństw, torują zarazem drogę poligamistom.

Polityka 7.2007 (2592) z dnia 17.02.2007; Świat; s. 53
Reklama