Archiwum Polityki

Opozycja na wakacje

W Sejmie rodzi się nowy przepis na złą legislację: to komisja nadzwyczajna, która ma zająć się programem Solidarnego Państwa. Ponieważ taki program istnieje tylko jako niesprecyzowany pomysł i od wielu miesięcy nie może zmienić się w projekty ustaw, do owej komisji nadzwyczajnej jak do kosza na śmieci spada wszystko, co jest politycznie użyteczne. Trzeba do wojskowej prokuratury wepchnąć trochę cywili z nadania ministra sprawiedliwości (ktoś przecież musi napisać te akty oskarżenia według zaleceń raportu o WSI) – a już komisja w godzinkę usłużnie przyjmuje projekt. Minister edukacji musi się pochwalić tanim podręcznikiem – proszę bardzo, przewodniczący komisji Krzysztof Jurgiel z kolegami z koalicji się tym zajmie. Wprawdzie podręcznik będzie droższy, bo ekspertów nikt nie wysłucha, ale propagandowo sprzedamy, że będzie tani. Na dodatek wprowadzimy mundurki. Wszystko w tempie błyskawicznym. Komornicy mają złą opinię, bo zajmują szpitalne długi, a więc do nadzwyczajnej trafi ustawa o komornikach, duża, mająca charakter ustrojowy. Dzień, dwa pracy i już do drugiego sejmowego czytania. W komisji jest tylko jeden prawnik z normalnej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, więc nikt nad przepisami się długo nie zastanawia. Co urzędnik podyktuje, poseł poprze. Komisja nadzwyczajna powstała bez wyraźnie określonego celu. Nie przedstawiono Sejmowi nawet listy ustaw wymagających nadzwyczajnego traktowania. Opozycja to gremium bojkotuje w słusznym przekonaniu, że ktoś, kto dziś zajmuje się podatkami, jutro nie nauczy się wszystkiego o oświacie, że powinna być jakaś granica niekompetencji, której parlament przekraczać nie powinien, że to zwykle komisje są tym miejscem, gdzie odbywa się praca merytoryczna. Okazuje się, że dla koalicji demokratyczna debata nad projektem ustawy jest niepotrzebną mitręgą.

Polityka 9.2007 (2594) z dnia 03.03.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 17
Reklama