Czwartek, 8 lutego, musiał być dla Andrzeja Kasprowiaka bardzo gorący. Sam wicepremier Andrzej Lepper zwołał konferencję prasową, by ogłosić rozmiary strat, jakie poniósł Fundusz Składkowy Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego na inwestycjach w papiery dłużne jednej ze spółek Kasprowiaka (o tym, jak Samoobrona przejęła śledztwo „Polityki” w tej sprawie, piszemy na s. 42). Pracownicy Ministerstwa Rolnictwa twierdzą, że od samego rana biznesmen usiłował jakoś dostać się do Leppera, przekonać go, że wszystkie należne Funduszowi pieniądze zwróci. Nie udało się. Na konferencji jednak nazwisko Kasprowiaka ani nazwa jego firmy nie padły. Padły za to nazwiska polityków PSL, którzy stali za inwestycjami FS KRUS.
W piątek Kasprowiak zakomunikował władzom Funduszu, że pieniędzy nie ma, bo zwołana przez Leppera konferencja uniemożliwiła mu zaciągnięcie kredytu bankowego. Po południu usiłowaliśmy telefonicznie umówić się z nim na spotkanie. Odmówił. Twierdził, że idzie do szpitala i nie wiadomo, kiedy wyjdzie. Żalił się tylko: – Jak ktoś w naszym kraju ma od Boga dar przedsiębiorczości, od razu jest tępiony.
Fundusz Składkowy KRUS powstał 10 lat temu. KRUS przekazuje mu pieniądze ze składek rolników na ubezpieczenie wypadkowe, chorobowe i macierzyńskie. Zgodnie z prawem Fundusz ma tylko nimi zarządzać i pomnażać je (wypłaty ubezpieczeń prowadzi już znowu sam KRUS). Do niedawna dziesiątą część swoich środków mógł inwestować w tzw. dłużne papiery komercyjne, czyli obligacje i weksle spółek. Tak się składa, że lokował je głównie w papierach należącej do Andrzeja Kasprowiaka Spółki Budowlano-Mieszkaniowej Euro-City. W lipcu 2004 r. Fundusz kupił obligacje Euro-City serii A i B. Za obligacje serii A zapłacił prawie 10 mln zł. Miały one zostać wykupione przez Euro-City po dwóch latach.