Kiedy trzeba wygrać wybory, warto odwołać się do Boga. W walce o władzę populiści w Ameryce Łacińskiej coraz częściej korzystają z religii.
Robert Oppenheimer z Miami, publicysta „El Nuevo Herald”, jeden z lepiej poinformowanych komentatorów spraw latynoamerykańskich, ostrzega: „Populizm religijny szerzy się coraz bardziej”. „Socjalizm XXI w. – który zapowiadają Hugo Chavez, charyzmatyczny caudillo wenezuelski, Evo Morales, pierwszy Indianin prezydent Boliwii, i Rafael Correa, nowy prezydent Ekwadoru – nie będzie bezbożny”. Zamiast głosić, że religia to opium dla mas, nowa lewica stara się przytulić do Pana Boga.
Polityka
9.2007
(2594) z dnia 03.03.2007;
Świat;
s. 57