Gdyby Tintoretto żył w XX, a nie w XVI w., zapewne zostałby reżyserem filmowym. Nas jednak pozbawiłby przyjemności obcowania ze sztuką, która niezmiennie budzi podziw. Przekonać się o tym można na wystawie w madryckim muzeum Prado.
Na wystawie pokazano m.in. dwa autoportrety Tintoretta. Jeden z czasów młodości, gdy miał 28 lat. I drugi, malowany już u zmierzchu życia, gdy artysta liczył sobie 70 wiosen (nawiasem mówiąc, należą do najciekawszych na wystawie, bo choć często portretował różnych oficjeli, w sztuce konterfektu raczej nie był mistrzem). Z obu spogląda na widza tak samo poważny mężczyzna z niechlujnie zapuszczonymi wąsami ŕ la senator Putra. Oba wizerunki, pomijając znaki upływającego czasu, nie różnią się praktycznie niczym.
Polityka
9.2007
(2594) z dnia 03.03.2007;
Kultura;
s. 70