Archiwum Polityki

„Żyd, wieczny Polak”

(...) Dwa przynajmniej stwierdzenia wymagają sprostowania (POLITYKA 14). „Wojsko polskie go (Mostowicza) nie chciało. Żydów (w 1939 r.) nie brali”. Jest to nieprawda. Żydzi podlegali normalnym zasadom mobilizacyjnym. Nieotrzymanie przydziału wojskowego wynikało głównie z opóźnienia mobilizacji wymuszonego przez sojuszników zachodnich oraz dezorganizacji pierwszych dni wojny. To samo dotyczyło Polaków.

Cytat drugi. „Drugą połowę lat 30. spędził we Francji studiując medycynę. Żydowi nie było łatwo dostać się na wydział medyczny żadnej polskiej uczelni”. Sprawdzam w małym roczniku statystycznym za 1936 r. Przy około 8,6 proc. ludności żydowskiej, studentów „wyznania mojżeszowego” w 1933–34 r. było na medycynie 17 proc., a na prawie – 21,5 proc. W latach wcześniejszych nieco więcej, w końcu lat 30. nieco mniej. Tak więc narodowość żydowska była uprzywilejowana w studiach. W niektórych województwach Polski międzywojennej Żydzi stanowili ponad połowę prawników i lekarzy. (...)

Prof. dr hab. Janusz Rulka, Bydgoszcz

 

Wyjaśniam: ad. 1.

Nieporozumienie jest wynikiem zbyt skrótowego przekazania pani red. Podgórskiej całokształtu tego problemu, co jest niewątpliwie moją winą. Rzecz w tym, że przed wojną każdy maturzysta odbywał służbę wojskową w podchorążówce, której ukończenie dawało najniższy stopień oficerski – podporucznika rezerwy. W latach 30. podchorążówki korzystały z byle okazji, by jak najmniej młodzieży żydowskiej przyjmować w swoje szeregi, po to prawdopodobnie, by jak najmniej Żydów znalazło się wśród oficerów rezerwy. Były też takie podchorążówki, jak np. lotnicza czy marynarki wojennej, do których wręcz zakazane było przyjmowanie Żydów.

Polityka 20.2001 (2298) z dnia 19.05.2001; Listy; s. 31
Reklama