Po prawie siedmiu latach śledztwa i procesu Sąd Rejonowy w Lublinie orzekł, że Władysław Szczeklik, były naczelnik lubelskiego wydziału przestępczości gospodarczej i były komendant miejski Policji w Białej Podlaskiej, jest niewinny. Szczeklik podczas ogłaszania wyroku miał łzy w oczach.
Oskarżono go na podstawie zeznań dwóch oszustów o przyjmowanie korzyści majątkowych w zamian za udzielanie informacji objętych tajemnicą. Miał dostać od właściciela lubelskiego lombardu wyroby jubilerskie oraz sprzęt telewizyjny o łącznej wartości ok. 9 tys. zł. Szczeklik konsekwentnie zaprzeczał. Twierdził, że w ogóle nie znał właściciela lombardu. Według obciążających go zeznań, wymiana informacji na cenne przedmioty miała miejsce m.in. w sierpniu 1997 r. Szczeklik przedstawił na ten czas niezbite alibi – był poza Lublinem. Także właściciel lombardu przebywał w tym czasie na wakacjach nad morzem. Obaj przedstawili wiarygodnych świadków oraz liczne dokumenty potwierdzające ich wersje. Ale śledczy nie dawali im wiary.
Zwrot w sprawie nastąpił dopiero pod koniec procesu. Jeden ze świadków oskarżenia ujawnił wtedy, że obciążył Szczeklika, ponieważ prokurator obiecał mu nadzwyczajne złagodzenie kary. Zeznał przed sądem, że to od prokuratora uczył się szczegółów, którymi miał obciążać komendanta Szczeklika. Początkowo podał nawet jego mylny rysopis, bo tak mu podpowiedziano. Błąd naprawił dopiero, kiedy przypadkiem na komendzie zobaczył policjanta, którego miał obciążyć. Także drugi świadek wycofał się ze swoich zeznań. O tej sprawie swego czasu szeroko donosiły media. Także „Polityka” informowała o procesie Szczeklika. Kto teraz zwróci skrzywdzonemu policjantowi dobre imię i utracone zarobki?