W 1994 r. w Instytucie Położnictwa i Chorób Kobiecych Akademii Medycznej w Białymstoku prof. Marian Szamatowicz z dumą pokazywał mi aparat USG podarowany szpitalowi przez papieża Jana Pawła II. Pod kontrolą ultrasonografii lekarze wykonywali u pacjentek punkcje jajnika i pobierali dojrzałe komórki jajowe, do których później wkraplano męskie nasienie. Tak do dziś dokonuje się sztucznego zapłodnienia tradycyjną metodą in vitro. Mniej więcej w tym samym czasie ówczesny metropolita białostocki arcybiskup Stanisław Szymecki grzmiał z ambony: „W Polsce szerzy się zło: pijaństwo, narkomania, prostytucja. Ale najgorsze rzeczy dzieją się w klinikach białostockiej uczelni, gdzie pod pozorem leczenia zabija się ludzi”.
Konflikt nurtuje Białystok i dziś. Przy ul. Stołecznej 5 zamieszkały siostry misjonarki Świętej Rodziny, a dwa domy dalej ulokował się Kriobank – Centrum Leczenia Niepłodności Małżeńskiej, któremu siostry zabroniły otworzyć podwoje naprzeciwko swojej siedziby (wolą mieć za oknami skład starych samochodów niż elegancką prywatną przychodnię). Na budynku sanktuarium wielki napis: „Tak Bóg umiłował świat, że syna swego dał”. Na budynku poradni, gdzie małżonkowie oddaliby wszystko za cenę własnego potomstwa – tylko mała tabliczka, którą trudno zauważyć, z nazwiskiem właściciela i godzinami przyjęć.
W warszawskiej przychodni Novum – trzecim liczącym się w Polsce ośrodku leczenia niepłodności – dr Piotr Lewandowski nie ma zatargów z Kościołem, ale z niesmakiem wspomina 1995 r., gdy lekarz wojewódzki dr Anna Gręziak robiła wszystko, by ukrócić ich dopiero co rozpoczętą działalność. W prokuraturze złożyła zawiadomienie, że Novum popełnia przestępstwo mrożąc i niszcząc świeże zarodki.