Gdyby część socjalną programu PiS czytać expressis verbis, można by mieć nadzieję, że o władzę starają się odpowiedzialni politycy. Tyle że pisać można, dopóki starcza papieru. A Polsce potrzeba załatwienia spraw podstawowych.
Z programu kompleksowej ochrony zdrowia reprodukcyjnego zniknął prognozowany wskaźnik jego efektywności: 30 proc. ciąż. Potwierdziło się to, co od dawna mówili lekarze: ten program nie leczy.
Dlaczego ten temat jest taki trudny?
Leczenia potrzebuje 1,5 mln par. Nie dano nam narzędzi, by leczyć niepłodność. Program wprowadzony przez PiS to nieporozumienie – twierdzą lekarze.
Wierzą w Boga, dlatego nie decydują się na potępiane przez Kościół in vitro i inseminację. Niepłodni po katolicku.
„Metoda in vitro od strony prawno-moralnej jest niegodziwa, bo wiele poczętych dzieci nie jest chronionych tak, jak powinno” – stwierdził Mikołaj Pawlak w Senacie.
Jako nestor metody in vitro w Polsce oceniam, że zajmują się nią w kraju naprawdę bardzo dobre zespoły. Ale skuteczne rozwiązywanie problemów z płodnością wymaga podejścia medycznego, a nie ideologicznego – mówi prof. Sławomir Wołczyński.
Projekt posłów PiS i Kukiz ′15 spowoduje, że in vitro przestanie być metodą medyczną, a stanie się jak gra w totolotka, mniej pewną nawet niż naprotechnologi.
Hodowla zwierząt obciąża i degraduje środowisko. Trzeba coś z tym zrobić. Jednym z rozwiązań może się okazać mięso in vitro.
W wyniku rządowego programu refundacji in vitro zakończonego w 2016 r. na świat przyszło do tej pory (bo wciąż rodzą się kolejne) ponad 21 tys. dzieci.