Lech Nikolski, szef gabinetu politycznego premiera Millera, służył tej samej partii, choć o kilku nazwach, od dwudziestu pięciu lat. I czekał. Patrzył, jak inni robią kariery i spalają się u władzy. Koledzy cenili go i lubili również dlatego, że im nie zagrażał. Dzisiaj jest Nikolski jednym z najbardziej wpływowych polityków w kraju. A i tak niektórzy uważają, że dopiero się rozkręca.
Przestronny gabinet Lecha Nikolskiego znajduje się na końcu cichego korytarza, wydawałoby się, że trochę na uboczu głównych kancelaryjnych szlaków i spraw. Ale to pozory. Jest bardzo blisko premiera od rana do nocy. Nikolski przyznaje się do pracy dwuzmianowej: średnio od godz. 8 do 22, oczywiście jeśli nic się nie dzieje. Ale to normalne w tej instytucji. Do legendy przeszedł Jan Maria Rokita, szef URM za premier Hanny Suchockiej, za którego określenie nienormowany czas pracy nabrało nowego sensu.
Polityka
24.2002
(2354) z dnia 15.06.2002;
Kraj;
s. 32