Archiwum Polityki

Lech od Leszka

Lech Nikolski, szef gabinetu politycznego premiera Millera, służył tej samej partii, choć o kilku nazwach, od dwudziestu pięciu lat. I czekał. Patrzył, jak inni robią kariery i spalają się u władzy. Koledzy cenili go i lubili również dlatego, że im nie zagrażał. Dzisiaj jest Nikolski jednym z najbardziej wpływowych polityków w kraju. A i tak niektórzy uważają, że dopiero się rozkręca.

Przestronny gabinet Lecha Nikolskiego znajduje się na końcu cichego korytarza, wydawałoby się, że trochę na uboczu głównych kancelaryjnych szlaków i spraw. Ale to pozory. Jest bardzo blisko premiera od rana do nocy. Nikolski przyznaje się do pracy dwuzmianowej: średnio od godz. 8 do 22, oczywiście jeśli nic się nie dzieje. Ale to normalne w tej instytucji. Do legendy przeszedł Jan Maria Rokita, szef URM za premier Hanny Suchockiej, za którego określenie nienormowany czas pracy nabrało nowego sensu. Następcy próbują mu dorównać.

Gabinet polityczny szefa rządu to placówka o wszechstronnych funkcjach: planuje kalendarz spotkań, doradza, analizuje, konsultuje, kontaktuje i przygotowuje publiczne wystąpienia. W liczbie dojść do szefa – a to kryterium w sferze władzy podstawowe, o czym pisał już w „Cesarzu” Ryszard Kapuściński – Nikolski jest notowany bardzo wysoko. A konkurencja w otoczeniu premiera jest na tym polu duża. Grzegorz Rydlewski, kierujący zespołem doradców, Tadeusz Iwiński, doradca do spraw międzynarodowych, czy Michał Tober, minister rzecznik, chcą służyć premierowi w każdej chwili.

Swoje ambicje ma tutaj także Marek Wagner, szef Kancelarii Premiera. Nikolski dyplomatycznie określa obowiązki kolegi Wagnera jako ustawowe i organizacyjne. W domyśle, on sam działa na bardziej nieformalnym poziomie, uprawia politykę intymną, a więc szczególnie cenioną w gabinetowych kuluarach. Wagner zapytany o Nikolskiego odpowiada ze zniecierpliwieniem, że nie będzie się grzebał w wewnętrznych sprawach urzędu: – To zbyt bliskie otoczenie premiera, żeby sobie wystawiać cenzurki. Ale zaprzeczam, o czym piszą niektórzy, że miedzy mną a Nikolskim jest jakiś konflikt. Nie ma żadnego sporu. Na prośbę, aby zechciał przynajmniej powiedzieć, za co ceni ministra i partyjnego kolegę, odpowiada, że nic złego o nim nie może powiedzieć.

Polityka 24.2002 (2354) z dnia 15.06.2002; Kraj; s. 32
Reklama