Czy rozbicie na landy nie osłabia ogólnopaństwowej spójności Niemiec?
Nasze landy mają własną konstytucję i cechy własnej państwowości z niezbywalnymi prawami. Według ustawy zasadniczej Republiki Federalnej to landy tworzą federację, a nie odwrotnie. To wynik sytuacji powojennej, gdy nie chciano scentralizowanego państwa niemieckiego. Dziś w UE toczy się dyskusja, jak powinny być rozdzielone kompetencje między strukturami europejskimi i państwami narodowymi, które mają bardzo różną strukturę wewnętrzną. W ubiegłym roku Bawaria wystąpiła z postulatem, by Bruksela gwarantowała prawa niemieckich landów. Jednak w końcu ten pomysł odrzucono, bo oczywiście nierealne jest, by państwa europejskie znalazły w tej sprawie porozumienie. Na przykład Hiszpania borykająca się z separatyzmem baskijskim nie jest zainteresowana przejmowaniem struktur federalnych dla całej Europy. Realna jest jedynie debata o dokładnym określeniu kompetencji państw w Unii Europejskiej, która będzie miała 20–25 członków. Każdy kraj sam musi rozstrzygać, czy chce mieć strukturę państwa federalnego czy scentralizowanego.
Ale jednak mówi się o przeniesieniu niemieckiego modelu federacji na Unię Europejską.
Jeden z pomysłów w toczącej się debacie to stworzenie czegoś w rodzaju europejskiego rządu centralnego. A rządy narodowe miałyby być reprezentowane w izbie wyższej, takiej jaką w Republice Federalnej jest Bundesrat, skupiający przedstawicieli wszystkich landów. Są też zakusy, by wiele istotnych dziedzin pozostawić w gestii rządów narodowych: politykę socjalną, kulturalną, oświatową, naukową. W przypadku Niemiec rząd berliński będzie się orientować na Brukselę, a rządy landów – na problemy regionalne. Większe uczestnictwo rządu federalnego w sprawach podejmowanych przez Brukselę automatycznie zwiększyłoby kompetencje landów w sprawach wewnątrzniemieckich.