Niejako przy okazji warszawskiego koncertu Rogera Watersa ukazał się u nas jego najnowszy album „Flickering Flame – The Solo Years Volume I”. Założyciel słynnej supergrupy Pink Floyd na początku lat 80. postanowił poświęcić się karierze solowej. „Flickering Flame” to retrospektywne podsumowanie samodzielnej drogi Watersa. Zawiera w większości utwory z jego wcześniejszych czterech płyt solowych, co nie znaczy, iż jest okazjonalną składanką. Album zaczyna się od nowej wersji słynnej piosenki Dylana „Knockin’ On Heaven’s Door”, kończy kompozycją Enrico Morricone „Lost Boys Calling”, w środku zaś mamy już tylko Watersa, czyli potężne brzmienia, powolne rytmy, starannie wypracowane aranżacje. Waters zawsze ciążył ku realizacyjnym eksperymentom i kochał formy monumentalne, co czasem dawało efekt pewnej przesady. Teraz jednak słucha się tego ze sporą przyjemnością, dokładnie tak jak starych płyt Pink Floydów. Może dlatego, że czasy nie rozpieszczają artystów z ambicjami, a Waters, rockowy wizjoner, wciąż pozostaje sobą... M.P.
[dobre]
[średnie]
[złe]